-Sehunnie,proszę...-powiedziałaś i usadowiłaś się chłopakowi na kolanach.
-Zachowujesz się jak dziecko,[T.I.]...-karcił cię wzrokiem,jednak widziałaś,że uśmiechał się pod nosem.
-Musisz mnie tam zabrać.-obejmowałaś go za szyję,przyglądając się jak wyłącza laptopa.-Mam coś dla niego. Zrobiłam prezent.
-Nie ma mowy.-Koreańczyk chciał zrzucić twoją drobną sylwetkę z siebie,jednak starał się tak naprawdę po nic.-Jest zbyt przygnębiony. Przecież dopiero co został zoperowany.
-Dzięki mnie będzie zdrowszy.-uśmiechnęłaś się.-Tak,jak ty,gdy byłeś chory.
-Nie dasz mi spokoju,prawda?-przewrócił oczami. Już wiedziałaś,że się złamał.
-Nie.-odsłoniłaś zęby jeszcze szerzej.
-No,dobrze...-westchnął,cicho powarkując.
-Kiedy?-zsunęłaś mu się z kolan i postawiłaś stopy na zimnych kuchennych kafelkach.
-Do pokoju,natychmiast.-zażartował,przez co złapałaś się pod boki.
-Wyganiasz mnie w moim własnym domu?-uniosłaś brew.-Powinieneś być teraz u Kyungsoo...
-Wiem,ale jestem z tobą.-splótł ręce na piersi.-Zgodziłem się zabrać cię do niego. Zadowolona?
-Bardzo,Sehun.-uśmiechnęłaś się.-Przeogromnie.
-To rusz się po Monopoly,bo mam ochotę wygrać kolejny raz.-pomieszczenie wypełniło się dźwięcznym śmiechem chłopaka. Ruszyłaś w kierunku sypialni,aby zabrać waszą ulubioną grę...
Kilka tygodni temu świat obiegła informacja,że D.O. Kyungsoo robi sobie tymczasową przerwę od śpiewania. Wytwórnia oczywiście przygotowała odpowiednią historyjkę,która należycie wyżywiła wszystkich zbytnio ciekawskich. Koreańczyk miał nagrywać nową dramę,czemu oddawał się tak szczerze,iż nie starczało mu czasu na zespół. Każde pojedyncze słowo było nieprawdą,a tobie udało się ją poznać tylko dlatego,bo Sehun cię lubił. Jakiś czas temu D.O. nabawił się infekcji gardła. Najmłodszy opowiadał,że z początku wszyscy myśleli o tym,jakby nic się nie stało. Jednak później chłopak kilkakrotnie tracił głos w regularnych odstępach,między kolejnymi szwankowaniami mowy. Ostatni raz zaśpiewał miesiąc temu podczas nagrywania nowej płyty. Wtedy całemu światu dawał wszystko,co miał najlepsze i nagle,po prostu zamilkł. Niczym ptak ze złamanym skrzydłem,który nie może latać...
Dopiero Kai zdecydował się zabrać go do lekarza. Cała akcja została przeprowadzona w sekrecie. Nikt nie chciał rozzłościć ludzi z wytwórni. Braku wokalu Kyungsoo przecież nie dałoby się wytłumaczyć tak szybko. Doktor orzekł najgorszą możliwą diagnozę. Każdy wiedział,co miało się na rzeczy. Jeśli Koreańczyk dalej katowałby się,jak to robił dotychczas,mógł już pożegnać się ze śpiewaniem,bo prędzej,czy później jego struny głosowe nie wytrzymają. Jedynym wyjściem okazał się zabieg. I tak trzeba było go wykonać koniecznie,więc okłamywanie całego SM po kilku tygodniach spełzło na niczym. Managerzy wściekli się,programy telewizyjne zostały odwołane,jednak wtedy liczyło się tylko dobro chłopaka. Złość minęła,a D.O. hospitalizowano. Operacja przebiegła pomyślnie,rany goiły się należycie,jednak Azjata się załamał. Nie wiadomo,czy przez strach,a może z powodu wizji przeszłości. Możliwe,że po jego głowie krążyły obrazy typu: "Dlaczego zareagowali dopiero teraz?". Sehun opowiadał ci o nim. Czuł się tak źle,a tobie było przykro. To wystarczyło,żebyś chciała zobaczyć Kyungsoo,choćby nie wiem,co...
Zatrzasnąwszy drzwi za wychodzącym przyjacielem,zadowolona rzuciłaś się na kanapę w salonie. Ciągle nie mogłaś uwierzyć,czego dzisiaj dokonałaś. Męczyłaś go już szmat czasu,a on nareszcie się zgodził. Wcześniej nie pomagały błagania,ulubione jedzenie,wspólna gra w Monopoly,ani nawet dziecięce wspomnienia,którymi liczyłaś,że złamiesz Koreańczyka. Pewnie nareszcie zrozumiał,iż tak po prostu sobie nie odpuścisz. Nie powiedziałaś tego Sehun'owi,jednak miałaś trochę więcej powodów,dla których trzymałaś się swojego postanowienia.
Najmłodszego znałaś od czasów,gdy oboje byliście niewielkimi dzieciakami. Dorastaliście razem. Ty patrzyłaś,jak chłopak się rozwija. On dumnie obserwował każdy twój sukces. Wspieraliście się nawzajem,przy czym namawiałaś go do wielu rzeczy. Takich,na które sam nigdy by się nie odważył. Między innymi przeszłaś z nim przez casting w SM. Później sprawy zaczęły się komplikować. Brakowało wam czasu,żeby się spotykać. Miałaś ten przywilej,że jako pierwsza dowiedziałaś się o powstaniu EXO. Zostałaś ich najwcześniejszą i najwierniejszą fanką. Do późna siedziałaś w studiu,gdy Sehun poprosił cię,byś ślęczała przy nagrywaniu takich hitów,jak Growl. Byłaś zajmowana rozmową przez każdego członka,oprócz D.O.,który,według twoich rozważań,tak czy siak miał gdzieś to,iż z nimi przebywałaś.
Dzień,kiedy Koreańczyk zabrał cię do Kyungsoo pojawił się nagle. Wcześniej dużo razy pytałaś,głównie o datę. Niespodziewanie pewnego czwartku Sehun zapukał w drewniane drzwi twojego mieszkania. Na jedną komendę typu: "gotowa?" rzuconą przez najmłodszego,wystrzeliłaś niczym rakieta,żeby nałożyć buty. Z prędkością światła wciągnęłaś płaszcz i bez słowa zamknęłaś dom.
-Nie zadawaj mu żadnych trudnych pytań,jasne?-upominał cię podczas jazdy samochodem.-Unikaj wszelkich rozweselających żartów,głupich min,pociesznych słówek,bo to przecież nie pomoże,zrozumiano?
-Tak,tylko mam pytanie...-zniecierpliwiona,już od jakiegoś czasu nerwowo tupałaś nogą w usłaną wycieraczką podłogę.
-Mhm?-Sehun uniósłszy brew,skupił się na prowadzeniu pojazdu.
-Czy wy chcecie,żeby wyzdrowiał?-zamrugałaś oczami,przez co chłopak zaśmiał się cicho.
-Chcemy.-uśmiechał się,jednak wyglądał na zbitego z tropu.-Dlaczego pytasz?
-Mam go nie pocieszać. Nie pozwalacie mi sprawić,że się uśmiechnie.-westchnęłaś.-Czemu tak robicie?
-Zachowujesz się,jakbyś mogła wszystko.-spojrzał w twoim kierunku,jak tatuś zauroczony osobowością swojego dziecka.-Opowiedziałbym ci kilka rzeczy,ale i tak każdy ma do mnie pretensje,że cię w to wciągnąłem...Może jeśli złapiecie ze sobą jakikolwiek kontakt,sam ci opowie.
-Przepraszam,Sehunnie...-dopiero wtedy zrozumiałaś,ile problemów sprawiłaś mu swoją ciekawością oraz chęcią poznania Do Kyung Soo. Zawstydzona,spuściłaś głowę. Oboje mogliście wcale nie ruszać się z domu...
-W porządku.-wyciągnął rękę,żeby pogłaskać cię po karku.-Dlatego nie chciałem,byś kiedykolwiek tutaj przyjechała...On nie życzył sobie kogokolwiek "z zewnątrz...
-Nie mogłeś mi powiedzieć,prawda?-przeszedł cię dziwny dreszcz,gdyż zauważyłaś,że nieuchronnie zbliżacie się do szpitala.-Teraz wyjdę na idiotkę...
-Jakby co,możemy sobie iść.-chłopak sprawnie wyminął samochód wlokący się przed wami.
-Jasne,a wtedy D.O. będzie mnie nienawidził już zawsze...-nerwowo zacisnęłaś pięść.
-Nie jest taki.-Sehun uśmiechnął się pocieszająco.-Każdego dnia dziękuje Bogu,za to,co dla niego robimy...
-Mhm...-mruknęłaś,ciągle niepewna tego,czy naprawdę powinnaś go odwiedzać.
-[T.I.],wierzę,że się polubicie.-powiedział,lecz ty tylko pokręciłaś głową.-Fakt,może zechciałaś poznać Kyungsoo w trochę nieodpowiednim momencie,ale poradzisz sobie...
-Oby.-płytko odetchnęłaś,zauważając,iż najmłodszy zatrzymał samochód. Rozejrzałaś się dookoła,jednak nigdzie nie dostrzegłaś gmachu Szpitala. Posłałaś w kierunku towarzysza pytające spojrzenie.
-Pomyślałem,że może chciałabyś trochę uspokoić oddech spacerem...-wzruszywszy ramionami,wyłączył silnik.
-Dziękuję.-odetchnęłaś z ulgą. Szczęśliwie zyskałaś kilka minut leniwego chodzenia.
Otworzyłaś drzwi od strony pasażera i wysiadłaś z auta. Nie czekając na Sehun'a,przeskoczyłaś przez krawężnik. Powolnie,krok po kroku,ruszyłaś chodnikiem. Nogi miałaś,jak cienkie zapałki. Tak bardzo kruche oraz niepewne. Ręce włożyłaś do kieszeni. Gdybyś upadła,nie zamortyzowałabyś się w żaden sposób. Słyszałaś tylko odgłosy ciężkich butów swojego towarzysza. Gdzieś obok przemykał cały ten zgiełk,gwar ulicy. Nagle poczułaś,jak ktoś zaczyna prowadzić cię pod ramię.
-Kpisz sobie?-odezwał się dobrze ci znany,rozbawiony baryton.
-Co?-potrząsnęłaś głową,w ruch wprawiając kosmyki swoich włosów,delikatnie unoszone wiatrem.
-Przecież on nie gryzie...-nawet nie spojrzałaś na Sehun'a,jednak oczami wyobraźni widziałaś,jak robi tę swoją zniecierpliwioną minę.
-Dobra...-powiedziałaś zrezygnowana. Nagle zatrzymałaś się. Zerknęłaś w kierunku samochodu,skąd oboje przyszliście.
-Jeśli teraz zaczniesz zapierać się rękami i nogami,to wniosę cię tam siłą.-chrząknął znacząco. Nie miałaś innego wyjścia. Musiałaś iść,choćbyś nawet nie zamieniła z D.O. ani jednego słowa. Straciłaś rezon. Sama już nie wiedziałaś,czy tak naprawdę chcesz go zobaczyć. Mimo wszystko twoje sumienie wędrowało do szpitala. Byłaś fanką EXO,a pierwsze z zadań takiej osoby,to wspieranie swojego idola. Zwłaszcza,że Kyungsoo był ci ulubieńcem. Bałaś się jego reakcji,gdy cię zobaczy. Obawiałaś się dosłownie wszystkiego związanego z Koreańczykiem. On jako jedyny nigdy nie okazywał sympatii dla twojej osoby. W zasadzie,nawet nie wiedziałaś,czy kojarzył,jak masz na imię. Te i wiele innych rzeczy sprawiło,że podczas dalszego spaceru już nie odezwałaś się ani słowem.
Powiedziałaś coś dopiero,gdy stałaś przed drzwiami do sali chłopaka. Nogi zaczęły ci się trząść,kiedy przekraczałaś granice oddziału. Teraz były niczym dwie osiki. Na plecach czułaś głaskającą je dłoń Sehuna,który przed odwiedzeniem D.O.,informował cię,jak masz się zachowywać. Twoim zdaniem zasady przebywania z Kyungsoo określono bardzo sztywno. Tak,jakby piosenkarz nigdy się nie uśmiechał,ani nawet nie mówił. Czy osoba,której operacja gardła się udała,zachowuje się w ten sposób? Chyba nie...
-[T.I.],słuchasz mnie?-rozmyślania przerwał ci głęboki głos przyjaciela.
-Tak.-uśmiechnęłaś się sztucznie.
-Żadnych wzmianek o chorobie.-zacisnął usta.
-Dlaczego?-uniosłaś brew.
-Po prostu.-lekceważąco pokręcił głową. Ręką sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki,którą założył tamtego dnia. Chwilę później w rękę wcisnął ci tabliczkę czekolady. Często widziałaś,jak D.O. ją pałaszował. To chyba jego ulubiona...
-Gotowa?-wyprostował się,dłonią łapiąc za klamkę.
-Bardziej już nie będę.-westchnęłaś i drzwi się otworzyły.
Pobyt chłopaka w szpitalu wyobrażałaś sobie zupełnie inaczej. Oczekiwałaś kroplówek,zapachu przeróżnych chemikaliów,czy chociażby pikania urządzeń. Plus,co najważniejsze,spodziewałaś się,że będzie go bolało. Widok.,który zastałaś,zaskoczył cię. I to w największym tego słowa znaczeniu. D.O. wcale nie był do niczego podpięty. Siedział na łóżku,czytając książkę. Pokój bardziej przypominał apartament w czterogwiazdkowym hotelu,niż szpitalną salę. Może to głupie,ale zazdrościłaś EXO,że kurowali się pośród takiego luksusu.
Zrobiłaś kilka kroków naprzód i przekroczyłaś próg. Usłyszałaś,jak Sehun zrobiwszy to samo,zatrzaskuje drzwi. Obrzucałaś wzrokiem każdy najmniejszy detal pomieszczenia. Twoje spojrzenie przykuła sterta listów oraz przeróżnych pakunków leżąca na podłodze w kącie. Zastanawiałaś się,czy ich fanki wiedzą,że Kyungsoo nawet nie przegląda prezentów od nich. Prychnąwszy cicho,zmieniłaś kierunek swojej trasy zwiedzania. Razem z Sehun'em skierowałaś się w stronę chłopaka.
-Cześć,D.O...-najmłodszy pogłaskał go po włosach na powitanie.
-Dlaczego ją tutaj przyprowadziłeś?-dopiero teraz odłożył książkę.-Przecież prosiłem...
-Przepraszam.-zajął miejsce siedzące obok hospitalizowanego.-Ona tak nalegała.
-Widać.-utkwił wzrok w czekoladzie,którą trzymałaś.
-Proszę.-podałaś mu ją,jak za dotknięciem magicznej różdżki.
-Chciała cię poznać.-Sehun uśmiechnął się.
-Dopiero teraz,gdy...-może ci się zdawało,ale w głosie pobrzmiewała mu nutka rozczarowania.
-Siadaj.-rozkazał twój przyjaciel,podsuwając krzesło stojące przy łóżku.
-Jak się czujesz?-zajęłaś miejsce i znacznie przysunęłaś się do materacu.
-To może ja zostawię was samych?-najmłodszy wstał. Natychmiast zręcznie znalazł się na końcu pokoju.
-Nie na długo...-burknął Kyungsoo. Oboje odprowadziliście Sehun'a wzrokiem.
Następne kilka minut było dla ciebie katorgą. Niezręczna cisza zapanowała na dobre i nic nie zwiastowało tego,że ktokolwiek się odezwie. Uratowała cię tabliczka czekolady,o której smak zapytałaś chłopaka. Tak zaczęliście rozmawiać. Z początku chłopak udzielał krótkich odpowiedzi. Osoba nieznająca go mogłaby pomyśleć,iż D.O. brakuje dobrych manier. Jednak później coś między wami pękło. Wtedy chłopak przypominał ci dziecko. Mówiliście do siebie spokojnie,ale ty przy każdym słowie przelewałaś na niego swoje niewypowiedziane uczucia. Nie powiedziałaś o tym ani zdania,lecz uświadomiłaś Kyungsoo,jak bardzo się martwiłaś,ile razy modliłaś się,żeby wydobrzał. Uśmiechałaś się,słuchając jego zabawnej opowieści,która przytrafiła mu się,gdy pewnego dnia wracał do domu z Sehun'em. Patrzyłaś Koreańczykowi w oczy i już nie dostrzegłaś ani kropelki chłodu między czekoladowymi tęczówkami. Gdy tłumaczył ci,dlaczego jeszcze nie otworzył prezentów od fanów,nie widziałaś go jako osoby mającej podług ciebie mieszane uczucia. Wtedy był D.O.,twoim ukochanym Do Kyung Soo.
Tamtego dnia twój czas płynął niesamowicie szybko. Miałaś wrażenie,że ledwo Sehun zostawił was samych,a za chwilę już musiałaś stamtąd iść,bo niebo zaczęło się ściemniać. Pożegnałaś się z hospitalizowanym,który poprosił cię,abyś odwiedzała go częściej. Bez wahania się zgodziłaś i pocałunkiem w czoło życzyłaś mu dobrej nocy.
Opuszczałaś szpital niemal biegiem. Doskonale wiedziałaś,że twój kot pewnie teraz umierał,gdyż zostawiłaś go samego pośród czterech ścian. Truchtem przemierzałaś drogę do windy. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Kiedy szłaś tędy z Sehun'em,korytarz świecił pustkami. Tylko gdzieniegdzie przemykały cicho pielęgniarki lub pojedynczy pacjenci spacerowali po oddziale. Mieliście tradycyjną swobodę przechodzenia,nikt nie utrudniał przemieszczania się.
Teraz dręczyły cię wątpliwości,czy to rzeczywiście ten sam hall. Niespokojnie wodziłaś wzrokiem od jednej twarzy do następnej. Całe piętro nasączone było ludźmi z kamerami oraz mikrofonami. Zatrzymałaś się,nie chcąc zakłócić kadru kobiecie mówiącej coś w obiektyw aparatu. Znałaś stamtąd prawie wszystkich,pracowali dla przeróżnych portali plotkarskich. Rzadko widywano ich podczas robienia zdjęć,czy kręcenia materiałów,bo przeważnie wyręczały ich nadgorliwe fanki. Ostatnio,gdy wszyscy poznali prawdę o tym,dlaczego D.O. nie występuje,każdy chciał się dostać na oddział laryngologii. Nie wpuszczano fanek,to była zasada numer jeden. Reporterzy musieli mieć specjalną przepustkę,chociaż mieli znikome szanse na porozmawianie z kimkolwiek. Mimo tego czułaś się,jakby dzisiaj panowała tutaj happy hour i dopuszczono by nawet mordercę...
Nagle poczułaś szarpnięcie za ramię. Gdybyś miała gorsze poczucie równowagi,pewnie przywaliłabyś o ziemię. Zamiast tego odwróciłaś się twarzą do "napastnika". Przed sobą zobaczyłaś drobną,skośnooką kobietę. Uśmiechała się życzliwie,jednak w jej oczach dostrzegłaś nutkę jadu kobry. Ledwie zdążyłaś otworzyć usta,żeby coś powiedzieć,a Koreanka chwyciła twój nadgarstek i odciągnęła cię nieco z pola widzenia pozostałych.
-Byłaś u Do Kyung Soo,prawda?-zaczęła półgłosem,upewniwszy się,że nikt nie może was podsłuchać.
-Tak.-wzruszyłaś ramionami.-Kim pani jest?
-Dwa tysiące wonów wystarczy?-ręką chciała sięgnąć do kieszeni. Nagle zawahała się. Pewnie dlatego,bo wybałuszyłaś oczy,które wtedy przypominały latające spodki. Z niedowierzaniem pokręciłaś głową.-Nie chcesz?
-Nie ma mowy...-złożyłaś ręce na piersi.
-Nawet nie wiesz,czego potrzebuję.-burknęła coraz mniej zadowolona dziennikarka.
-Więc o co chodzi?-nerwowo przestąpiłaś z nogi na nogę.
-Porozmawiasz ze mną?-uśmiechnęła się,nie do końca łagodnie.
-Dlaczego?-zrobiłaś krok w tył.
-Chciałabym wiedzieć,co tam u naszego kochanego Kyungsoo.-ponownie sięgnęła po plik banknotów,lecz powstrzymałaś ją jednym gestem.
-Nie pomogę,przykro mi.-poprawiłaś swoją torbę na ramieniu i ponownie zaczęłaś wędrówkę ku windzie.
-Zapłacę dwa razy tyle!-niemal natychmiastowo usłyszałaś znajomy głos za sobą. Później tylko szarpnięcie odwróciło cię twarzą do rozmówczyni.
-Nie.-powiedziałaś półgłosem.-Proszę mnie zostawić.
-Na pewno?-uniosła brew,a ty kiwnęłaś głową.-Jak chcesz...Weź to chociaż,gdybyś zmieniła zdanie.
Z kieszonki na piersi wydobyła wizytówkę,którą ci podała. Wcisnęłaś ją do jednej spośród skrytek w twojej kurtce. Miałaś tylko nadzieję,że wścibska kobieta się odczepi. Nawet przez chwilę nie pomyślałaś o tym,żeby ułatwić Koreance dziennikarskie zadanie. Kimkolwiek była,cokolwiek robiła,niech radzi sobie sama.
Dotarłaś do domu znacznie później,niż planowałaś. Niebo już dawno spowiło się ciemnością. Zastanawiałaś się,czy Sehun wrócił,by dotrzymać Kyungsoo towarzystwa. Nie chciałaś myśleć,że ciemnooki chociaż na moment miałby zostać sam. Polubiłaś go. Może nawet aż za bardzo. Jedna rozmowa zupełnie ci wystarczyła,zatraciłaś się w nim całkowicie. Pragnęłaś rozweselać chłopaka cały dzień. Łaknęłaś tego koreańskiego uśmiechu. D.O. był niczym słońce. Półtorej godziny wystarczyło mu,żeby doprowadzić zazwyczaj spokojną ciebie do nieokiełznanego rechotu mnóstwo razy. Po prostu Kyungsoo to czarujący facet. Tak niesamowity,że myśli o nim rozgrzewały cię przez całą drogę powrotną.
Od tego czasu odwiedzałaś chłopaka codziennie. Poznawaliście się coraz lepiej. Przynosiłaś ze sobą jego ulubione jedzenie,a on zaczął otwierać się,niczym rozszyfrowana księga. Znałaś powody całej afery,plotek na temat załamania Koreańczyka. Rzeczywiście był zdruzgotany. Jednak nie za sprawą przerwy od śpiewania. Wszyscy twierdzili,że bez obaw,pewnie znów będzie uświetniał koncerty EXO. Ale mimo wszystko D.O. zwierzył ci się,iż tak właściwie nie wie,czy wróci do pełni sił wokalnych. Dlatego bał się każdej kontroli lekarskiej. Obawiał się zamknąć oczy,bo gdy tak robił,widział twarze wszystkich zawiedzionych z jego powodu osób. Pocieszałaś go,kiedy smutny mówił,jak bardzo kiepsko się czuje,ponieważ nie dał im najlepszego. Tak dobrego,żeby ich zadowolić. Wokalnego pokazu sztucznych ogni.
Każdy dzień również przyprawiał cię o załamanie. Chciałaś mu pomóc. Sprawić,by Kyungsoo uśmiechnął się chociaż na chwilę. Cała sprawa zostawiła ślad między przyjaźnią twoją,a Sehun'a. Nie potrafiłaś wyrzucić D.O. z głowy,więc jedyne,co mogłaś zrobić,to rozmowa. Chłopak przewijał się poprzez słowa,które wypowiadaliście ty i najmłodszy. Krzywdziłaś go. Tak bardzo jego bolało. Ale jak mogłaś skupić się na swoim przyjacielu,gdy ukochanemu chłopakowi działa się krzywda?
-Już jestem.-powiedziałaś półgłosem,podchodząc do łóżka Koreańczyka.
-Hej.-uśmiechnął się,po czym wyciągnął ręce,żeby cię przytulić. Padłszy mu w ramiona,zaciągałaś się zapachem jabłkowego szamponu.
-Przyniosłam ci ulubioną czekoladę.-wyszeptałaś.
-Wiesz przecież,że nie chodzi mi o prezenty.-odsunął się na długość wyciągniętych ramion.
-Wiem.-spojrzałaś mu w oczy i odgarnęłaś włosy uporczywie do nich wpadające.-Musisz nabierać sił.
-Przecież to robię.-przygryzł dolną wargę. Usiadłaś na skraju łóżka,ciągle trzymając go za ręce.
-To nie takie proste,rozumiem.-pokręciłaś głową ze śmiechem.
-Jest banalnie łatwe.-zaśmiał się.-Tylko bądź przy mnie. Taki mały bonus,o który proszę.dobrze?
-Jasne.-czule pogłaskałaś Kyungsoo po wierzchu dłoni.-Ale wiesz,to...
Chłopak przerwał ci w zasadzie tylko jednym ruchem. Mgnienie oka wystarczyło,żeby pokonał dzielące was centymetry,a następnie musnął swoimi wargami twoje. Z początku obdarzył ci usta kilkoma krótkimi pocałunkami,jednak później zamieniał je na znacznie dłuższe. Nie opierałaś się,przecież bardzo tego pragnęłaś. Każda fanka chciałaby przeżyć coś takiego ze swoim idolem. Stop. Kyungsoo już nie był tylko twoim ulubieńcem spośród EXO. Teraz już traktowałaś go,jak ukochanego chłopaka,z którym właśnie przeżywałaś najlepsze chwile swojego życia...
Dzień,gdy D.O. cię pocałował zdecydowanie należał do najlepszych. Wtedy po raz pierwszy poczułaś,że jesteś mu potrzebna. Oczami wyobraźni widziałaś jedność,co przepływała pomiędzy wami. I chociaż nie byliście parą,wiedziałaś,iż to nie tylko przyjaźń. Dla niego mogłaś znieść wszystko. Właściwie,już wytrzymywałaś wiele. Uporczywa reporterka nie dawała ci spokoju,zaniedbałaś przyjaciół,a najgorsze przed tobą. Bo Sehun'a też jakby nie było...
Mknęłaś korytarzami szpitala,niczym nimfa pośród bratnich leśnych zwierzątek. Ten dzień wyznaczał coś zupełnie nowego. Bowiem mijał miesiąc,odkąd zaczęłaś odwiedzać Kyungsoo. Cztery tygodnie,które zmieniły wszystko. Błądziłaś wzrokiem między numerami sal dla pacjentów,szukając ukochanej dziewiętnastki,gdzie leżał Koreańczyk. Finalnie skręciłaś w prawo na końcu korytarza i twoim oczom ukazały się drzwi z upragnioną liczbą. Szybko pokonałaś dystans dzielący cię od pomieszczenia,po czym bez zastanowienia pchnęłaś za klamkę.
-Hej,Kyungsoo.-zamknąwszy wrota,tanecznym krokiem podbiegłaś do chłopaka. Przelotnie ucałowałaś jego wargi,wydobywając z kieszeni kurtki tabliczkę ukochanej czekolady Koreańczyka. Nawet nie zauważyłaś,gdy dawno otrzymana wizytówka reporterki wyleciała na podłogę. Kartonik cicho spoczął między odmętami kremowego linoleum.
-Słoneczko,jak tak dalej pójdzie,to znienawidzę moje ulubione słodycze.-uroczo przewrócił oczami.-Chcesz tego?
-Nie.-uśmiechnęłaś się i usiadłaś na łóżku naprzeciwko chłopaka. Musnęłaś wargami jego czoło. Mogło ci się wydawać,ale miał podwyższoną temperaturę ciała.-Masz gorączkę?
-Poczułbym.-splótł twoje palce razem ze swoimi.
-Dziwnie ciepłe czoło...-zmartwiona,przygryzłaś wargę.-Zawołać kogoś?
-Nie trzeba.-podniósł wasze złączone dłonie do ust.-Mój dzisiejszy dzień nie był najlepszy...
-Dlaczego?-pogłaskałaś go po policzku,na co Kyungsoo nieco się rozpogodził.
-Dowiesz się jutro z gazet.-prychnął cicho.
-D.O...-wykrzywiłaś usta w teatralną podkówkę.
-[T.I.],nie...-przycisnął wargi do czubka twojego nosa.-Nie przejmuj się.
-Masz gorączkę.-powiedziałaś zdecydowanie.
-I tylko o to chodzi?-rozbawiony uniósł brew.
-Tak.-nadąwszy policzki,głośno wypuściłaś z nich powietrze.
-Będzie ci lepiej,jak zmierzę sobie temperaturę?-uśmiechnął się.
-Jasne.-zacisnęłaś wargi,tworząc pojedynczą linię nad brodą.
-Jesteś taka śliczna,gdy tak robisz.-zaśmiał się promiennie. Miałaś wrażenie,że ten piękny śmiech dosłownie odbija się od ścian.-Więc zgoda.
-To iść po pielęgniarkę?-zapytałaś w nadziei.
-Nie.-pokręcił głową.-Jedna z nich zostawiła termometr gdzieś tutaj na wszelki wypadek.
Kyungsoo wychylił się poza granice łóżka,by poszukać elektronicznego urządzenia i nagle znieruchomiał. Natychmiast puścił twoją rękę,po czym zakrył usta dłonią. Nie miałaś pojęcia,co zobaczył,ale jego reakcja mówiła wszystko. Zszokowanym spojrzeniem mierzył znalezisko. Spróbował dosięgnąć je dłonią,jednak na marne. Wstałaś z materacu,żeby pomóc mu podnieść tę rzecz,ale natychmiast zatrzymałaś się. Chłopak wziął granatową wizytówkę do ręki. Starannie obrócił ją w palcach.
-Co to jest?-miałaś wrażenie,że świdrował cię wzrokiem.-To twoje?
-Oddaj mi...-wyciągnęłaś dłoń.-Teraz.
-Co to jest?-powtórzył pytanie i również wstał.
-Wizytówka.-odgarnęłaś włosy opadające ci na oczy.
-Nie wiem,jestem ślepy.-zakpił.-Skąd ją masz?
-Dostałam.-przerażona,zrobiłaś krok do tyłu.-Od niej...
-Masz jeszcze czelność tutaj być?-zmierzył cię spojrzeniem ze wstrętem.
-O co chodzi,Kyungsoo?-chciałaś go objąć,jednak odsunął się.
-Nie wiesz,co jest grane?-powiedział z obrzydzeniem.-To chodź,księżniczko. Pokażę ci.
-Tak.-pokiwałaś głową. D.O. agresywnie złapał cię za nadgarstek i pociągnął w kierunku małego stolika stojącego pod oknem. Pchnął twoją drobną sylwetkę na krzesło. Skrzywiłaś się,boleśnie czując,jak metalowe pręty oparcia wbijają ci się w plecy. Nie rozumiałaś,co to wszystko ma znaczyć. Dlaczego Kyungsoo nagle zachowywał się jak tyran?
-Panienka raczy rzucić okiem.-jego kpiny kaleczyły każdą pojedynczą komórkę sympatii,którą darzyłaś chłopaka. Wziął w dłonie tablet leżący na blacie i odblokował go. Wepchnął ci urządzenie do rąk. Ujrzałaś fragment najpopularniejszej koreańskiej plotkarskiej strony internetowej. Od razu przed oczy "rzucił się" nagłówek. Był to cytat głoszący: "Tak naprawdę nie wiem,czy będę mógł śpiewać tak,jak dawniej". Pod spodem zamieszczono dalszy tekst oraz zdjęcie uśmiechniętego Kyungsoo. D.O. w ten sposób powiedział ci o swoich obawach. Przyjrzałaś się nazwisku autora,widniejącemu na samym końcu. Nie zdążyłaś go rozpoznać,bo chłopak wyrwał tablet z twoich rąk.
-Artykuł zamieściła ta oto pani...-ze złością rzucił wizytówkę w przeciwny kąt pokoju.-Jest też mowa o anonimowym źródle...
-Ty chyba nie myślisz,że ja...-zszokowana,zakryłaś usta dłonią.
-[T.I.],przepraszam...-uśmiechnął się drwiąco.-Przepraszam,bo kazałem ci czekać na te informacje tak długo. Ale nie martw się,zapewne już kupiłaś sobie coś za pieniądze,które od niej dostałaś. Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia,byłabyś świetną reporterką,tak jak ona.
-D.O.,proszę.-wstałaś,rozpaczliwie błagając. Chciałaś do niego podejść,wytłumaczyć mu wszystko,jednak rozpacz w oczach chłopaka wiązała tobie ręce.
-Daj mi spokój już.-żal,jakim przepełniony był jego głos wbijał ci tysiące ostrzy w plecy.-Zabieraj swoje słodycze,książki,opowiastki,a szczególnie to weź wspomnienia. Idź,naprawdę.
-Do Kyung Soo!-wrzasnęłaś do chłopaka odwróconego tyłem.-Proszę cię...
-Czego jeszcze ode mnie chcesz?!-gwałtownie stanął twarzą w twoim kierunku. Jego tęczówki błysnęły łzami.-Więcej informacji?! Na nową parę butów?!
-Zraniłeś swoją dziewczynę,wiesz?!-wydarłaś się. Teraz mogłaś już tylko czekać,aż cały oddział się zleci.
-Może...Ale nie tak bardzo,jak ty skrzywdziłaś mnie...-spojrzał na ciebie smutno.-Moja dziewczyna nie zachowałaby się w ten sposób...
-Cześć,Kyungsoo...-zrobiłaś kilka kroków do wyjścia i opuściłaś pomieszczenie,trzaskając drzwiami.
Usiadłaś na tylne siedzenie taksówki,targana spazmatycznym płaczem. Podałaś adres docelowy kierowcy i spoczęłaś oparta o szybę. Właściwie,to nie rozumiałaś,co przed chwilą się stało. Jedynie dotarło do ciebie,że już pewnie nigdy nie porozmawiasz z osobą,którą kochałaś nad życie. Nie będzie ci dane jej rozweselić przez jedną,głupią wizytówkę,co,nie wiadomo kiedy,wypadła z kieszeni twojej kurtki. Myśli skupiłaś wokół jadowitej kobiety. Z początku uważałaś ją za niegroźną,bo przecież ona nie mogła nic zrobić przypadkowej dziewczynie. Byłaś niewinna. Lecz kto uwierzy jednemu na wielu?
Zapłaciłaś taksówkarzowi i wypadłaś na chodnik. Pędem ruszyłaś ku furtce,nie zważając na wszelkie przeszkody pozostawione wśród płyt podjazdu. Szybko pokonawszy ganek,wściekle zaczęłaś pukać do drzwi. Nie obchodziło cię to,czy ten ktoś już śpi,czy uprawia seks,czy nawet uczy się. Miał otworzyć,natychmiast. Nie minęło dużo czasu,a zostałaś wpuszczona. Niemal się dusząc,wpadłaś do mieszkania. Kopniakiem zatrzasnęłaś drzwi.
-Co jest?-zawołał chłopak ubrany w same bokserki na widok łez wielkości piłek baseball'owych błądzących po twoich policzkach.
-Sehunnie!-szczelnie przylgnęłaś do jego torsu. Później czułaś już tylko,jak zanosi cię na piętro i układa wśród kołdry oraz stosu poduszek. Stęskniona ciepła ciała przyjaciela,wtuliłaś się w niego. Zasnęłaś szybko,chociaż dla ciebie to trwało wiekami.
Przepłakałaś całą tamtą noc. Późniejsze dni były katorgą. Budziłaś się z pętlą zaciśniętą wokół gardła. Przez sen krzyczałaś. Lepsze dni przywoływały tylko wymawianie imienia Kyungsoo. Sehun okazał się niesamowity. Nie zapytał ani razu. Jednak wydawało ci się,że i tak wiedział. Zbyt blisko trzymał się D.O.,żeby nie wiedzieć...Może nawet cieszył się z takiego obrotu spraw...
Najmłodszy uparcie przewracał kolejne strony w,jego zdaniem,najtrudniejszej książce świata. Co chwilę wypowiadał przekleństwa,jednak ty nawet nie słuchałaś. Leżałaś na swojej własnej kanapie i wzrokiem przebijałaś dzisiejszą datę kalendarzową. Koniec marca. Dzisiaj Kyungsoo wychodził ze szpitala. Pewnie już był w domu. Chciałabyś móc się z nim spotkać,jednak wiedziałaś,że nie powinnaś robić nic wbrew chłopakowi. Tym bardziej,jeśli ten mężczyzna cię nienawidził. Niecierpliwie tupałaś nogą,wtórując metronomowi stojącemu na stoliku do kawy.
Gdy już wychodziłaś z siebie,nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko rzuciłaś się,żeby otworzyć. Tak bardzo korciło twój umysł,żeby spławić tę osobę. Znalazłszy się przy wyjściu,zapięłaś bluzę dla ochrony przed zimnem i przekręciłaś zamek. Nacisnęłaś klamkę.
-Kyungsoo!-wydarłaś się. Rzuciłaś się chłopakowi w ramiona. Przylgnęłaś do niego całym ciałem. Już nie obchodziło cię,co powiedzieliście sobie nawzajem. Najważniejsze,że był...
-Hej.-wyszeptał. Usłyszałaś jego piękny śmiech.
-Proszę,nie odpychaj mnie...-wplotłaś mu rękę we włosy.
-Nie zrobię tego,obiecuję.-poczułaś jego dłonie w talii.-Kocham cię,[T.I.].
-Wiesz,że to nie ja,prawda?-uśmiechnęłaś się.
-Wiem.-odsunął się,jednak złapał cię za ręce.-Przepraszam...
-To nieważne.-pokręciłaś głową.-Tęskniłam za tobą.
-Ja też...-przewrócił oczami.-Mam coś dla ciebie.
-Nie musiałeś...-powiedziałaś,przyglądając się,jak chłopak z kieszeni wyjmuje swoją ulubioną czekoladę.
-Pół ty i pół ja.-uśmiechnął się.
-Ale skoro,nie ja,to kto...-zaczęłaś,jednak przerwał ci ktoś jeszcze.
-Co ty tutaj robisz?-odezwał się głos za twoimi plecami.
-Sehun.-powiedział Kyungsoo i spuścił głowę w dół.
-O czym on mówi,Sehunnie?-niepewnie spojrzałaś na najmłodszego. Miał minę,jakby wymordował ci całą rodzinę. Przecież nie zrobił tego,żeby was rozdzielić. Wtedy w ogóle nie przedstawiałby ci D.O...
-[T.I.],ja chciałem cię mieć tylko dla siebie.-powiedział chłopak na swoją obronę.-Miałaś nigdy o mnie nie zapominać...
-To głupie.-zrobiłaś krok w bok,żeby być jak najdalej od obu.-Sprzedałeś przyjaciela mediom!
-Przepraszam,[T.I.]...-najmłodszy chciał cię złapać za rękę,jednak szybko wsunęłaś się do mieszkania.
-Przeproś Kyungsoo,a nie mnie.-powiedziałaś i krótko ucałowałaś D.O. w usta,a Sehunnie został pieszczotliwie potargany po włosach.
Wszystko wróciło do normy. Wbrew pozorom nie byłaś zła na żadnego z nich. Ta historia umocniła każdą pojedynczą więź,która była między wami. Od nowa uczyliście się zaufania do siebie. Jak dzieci stawiające pierwsze kroki...
-Zachowujesz się jak dziecko,[T.I.]...-karcił cię wzrokiem,jednak widziałaś,że uśmiechał się pod nosem.
-Musisz mnie tam zabrać.-obejmowałaś go za szyję,przyglądając się jak wyłącza laptopa.-Mam coś dla niego. Zrobiłam prezent.
-Nie ma mowy.-Koreańczyk chciał zrzucić twoją drobną sylwetkę z siebie,jednak starał się tak naprawdę po nic.-Jest zbyt przygnębiony. Przecież dopiero co został zoperowany.
-Dzięki mnie będzie zdrowszy.-uśmiechnęłaś się.-Tak,jak ty,gdy byłeś chory.
-Nie dasz mi spokoju,prawda?-przewrócił oczami. Już wiedziałaś,że się złamał.
-Nie.-odsłoniłaś zęby jeszcze szerzej.
-No,dobrze...-westchnął,cicho powarkując.
-Kiedy?-zsunęłaś mu się z kolan i postawiłaś stopy na zimnych kuchennych kafelkach.
-Do pokoju,natychmiast.-zażartował,przez co złapałaś się pod boki.
-Wyganiasz mnie w moim własnym domu?-uniosłaś brew.-Powinieneś być teraz u Kyungsoo...
-Wiem,ale jestem z tobą.-splótł ręce na piersi.-Zgodziłem się zabrać cię do niego. Zadowolona?
-Bardzo,Sehun.-uśmiechnęłaś się.-Przeogromnie.
-To rusz się po Monopoly,bo mam ochotę wygrać kolejny raz.-pomieszczenie wypełniło się dźwięcznym śmiechem chłopaka. Ruszyłaś w kierunku sypialni,aby zabrać waszą ulubioną grę...
Kilka tygodni temu świat obiegła informacja,że D.O. Kyungsoo robi sobie tymczasową przerwę od śpiewania. Wytwórnia oczywiście przygotowała odpowiednią historyjkę,która należycie wyżywiła wszystkich zbytnio ciekawskich. Koreańczyk miał nagrywać nową dramę,czemu oddawał się tak szczerze,iż nie starczało mu czasu na zespół. Każde pojedyncze słowo było nieprawdą,a tobie udało się ją poznać tylko dlatego,bo Sehun cię lubił. Jakiś czas temu D.O. nabawił się infekcji gardła. Najmłodszy opowiadał,że z początku wszyscy myśleli o tym,jakby nic się nie stało. Jednak później chłopak kilkakrotnie tracił głos w regularnych odstępach,między kolejnymi szwankowaniami mowy. Ostatni raz zaśpiewał miesiąc temu podczas nagrywania nowej płyty. Wtedy całemu światu dawał wszystko,co miał najlepsze i nagle,po prostu zamilkł. Niczym ptak ze złamanym skrzydłem,który nie może latać...
Dopiero Kai zdecydował się zabrać go do lekarza. Cała akcja została przeprowadzona w sekrecie. Nikt nie chciał rozzłościć ludzi z wytwórni. Braku wokalu Kyungsoo przecież nie dałoby się wytłumaczyć tak szybko. Doktor orzekł najgorszą możliwą diagnozę. Każdy wiedział,co miało się na rzeczy. Jeśli Koreańczyk dalej katowałby się,jak to robił dotychczas,mógł już pożegnać się ze śpiewaniem,bo prędzej,czy później jego struny głosowe nie wytrzymają. Jedynym wyjściem okazał się zabieg. I tak trzeba było go wykonać koniecznie,więc okłamywanie całego SM po kilku tygodniach spełzło na niczym. Managerzy wściekli się,programy telewizyjne zostały odwołane,jednak wtedy liczyło się tylko dobro chłopaka. Złość minęła,a D.O. hospitalizowano. Operacja przebiegła pomyślnie,rany goiły się należycie,jednak Azjata się załamał. Nie wiadomo,czy przez strach,a może z powodu wizji przeszłości. Możliwe,że po jego głowie krążyły obrazy typu: "Dlaczego zareagowali dopiero teraz?". Sehun opowiadał ci o nim. Czuł się tak źle,a tobie było przykro. To wystarczyło,żebyś chciała zobaczyć Kyungsoo,choćby nie wiem,co...
Zatrzasnąwszy drzwi za wychodzącym przyjacielem,zadowolona rzuciłaś się na kanapę w salonie. Ciągle nie mogłaś uwierzyć,czego dzisiaj dokonałaś. Męczyłaś go już szmat czasu,a on nareszcie się zgodził. Wcześniej nie pomagały błagania,ulubione jedzenie,wspólna gra w Monopoly,ani nawet dziecięce wspomnienia,którymi liczyłaś,że złamiesz Koreańczyka. Pewnie nareszcie zrozumiał,iż tak po prostu sobie nie odpuścisz. Nie powiedziałaś tego Sehun'owi,jednak miałaś trochę więcej powodów,dla których trzymałaś się swojego postanowienia.
Najmłodszego znałaś od czasów,gdy oboje byliście niewielkimi dzieciakami. Dorastaliście razem. Ty patrzyłaś,jak chłopak się rozwija. On dumnie obserwował każdy twój sukces. Wspieraliście się nawzajem,przy czym namawiałaś go do wielu rzeczy. Takich,na które sam nigdy by się nie odważył. Między innymi przeszłaś z nim przez casting w SM. Później sprawy zaczęły się komplikować. Brakowało wam czasu,żeby się spotykać. Miałaś ten przywilej,że jako pierwsza dowiedziałaś się o powstaniu EXO. Zostałaś ich najwcześniejszą i najwierniejszą fanką. Do późna siedziałaś w studiu,gdy Sehun poprosił cię,byś ślęczała przy nagrywaniu takich hitów,jak Growl. Byłaś zajmowana rozmową przez każdego członka,oprócz D.O.,który,według twoich rozważań,tak czy siak miał gdzieś to,iż z nimi przebywałaś.
Dzień,kiedy Koreańczyk zabrał cię do Kyungsoo pojawił się nagle. Wcześniej dużo razy pytałaś,głównie o datę. Niespodziewanie pewnego czwartku Sehun zapukał w drewniane drzwi twojego mieszkania. Na jedną komendę typu: "gotowa?" rzuconą przez najmłodszego,wystrzeliłaś niczym rakieta,żeby nałożyć buty. Z prędkością światła wciągnęłaś płaszcz i bez słowa zamknęłaś dom.
-Nie zadawaj mu żadnych trudnych pytań,jasne?-upominał cię podczas jazdy samochodem.-Unikaj wszelkich rozweselających żartów,głupich min,pociesznych słówek,bo to przecież nie pomoże,zrozumiano?
-Tak,tylko mam pytanie...-zniecierpliwiona,już od jakiegoś czasu nerwowo tupałaś nogą w usłaną wycieraczką podłogę.
-Mhm?-Sehun uniósłszy brew,skupił się na prowadzeniu pojazdu.
-Czy wy chcecie,żeby wyzdrowiał?-zamrugałaś oczami,przez co chłopak zaśmiał się cicho.
-Chcemy.-uśmiechał się,jednak wyglądał na zbitego z tropu.-Dlaczego pytasz?
-Mam go nie pocieszać. Nie pozwalacie mi sprawić,że się uśmiechnie.-westchnęłaś.-Czemu tak robicie?
-Zachowujesz się,jakbyś mogła wszystko.-spojrzał w twoim kierunku,jak tatuś zauroczony osobowością swojego dziecka.-Opowiedziałbym ci kilka rzeczy,ale i tak każdy ma do mnie pretensje,że cię w to wciągnąłem...Może jeśli złapiecie ze sobą jakikolwiek kontakt,sam ci opowie.
-Przepraszam,Sehunnie...-dopiero wtedy zrozumiałaś,ile problemów sprawiłaś mu swoją ciekawością oraz chęcią poznania Do Kyung Soo. Zawstydzona,spuściłaś głowę. Oboje mogliście wcale nie ruszać się z domu...
-W porządku.-wyciągnął rękę,żeby pogłaskać cię po karku.-Dlatego nie chciałem,byś kiedykolwiek tutaj przyjechała...On nie życzył sobie kogokolwiek "z zewnątrz...
-Nie mogłeś mi powiedzieć,prawda?-przeszedł cię dziwny dreszcz,gdyż zauważyłaś,że nieuchronnie zbliżacie się do szpitala.-Teraz wyjdę na idiotkę...
-Jakby co,możemy sobie iść.-chłopak sprawnie wyminął samochód wlokący się przed wami.
-Jasne,a wtedy D.O. będzie mnie nienawidził już zawsze...-nerwowo zacisnęłaś pięść.
-Nie jest taki.-Sehun uśmiechnął się pocieszająco.-Każdego dnia dziękuje Bogu,za to,co dla niego robimy...
-Mhm...-mruknęłaś,ciągle niepewna tego,czy naprawdę powinnaś go odwiedzać.
-[T.I.],wierzę,że się polubicie.-powiedział,lecz ty tylko pokręciłaś głową.-Fakt,może zechciałaś poznać Kyungsoo w trochę nieodpowiednim momencie,ale poradzisz sobie...
-Oby.-płytko odetchnęłaś,zauważając,iż najmłodszy zatrzymał samochód. Rozejrzałaś się dookoła,jednak nigdzie nie dostrzegłaś gmachu Szpitala. Posłałaś w kierunku towarzysza pytające spojrzenie.
-Pomyślałem,że może chciałabyś trochę uspokoić oddech spacerem...-wzruszywszy ramionami,wyłączył silnik.
-Dziękuję.-odetchnęłaś z ulgą. Szczęśliwie zyskałaś kilka minut leniwego chodzenia.
Otworzyłaś drzwi od strony pasażera i wysiadłaś z auta. Nie czekając na Sehun'a,przeskoczyłaś przez krawężnik. Powolnie,krok po kroku,ruszyłaś chodnikiem. Nogi miałaś,jak cienkie zapałki. Tak bardzo kruche oraz niepewne. Ręce włożyłaś do kieszeni. Gdybyś upadła,nie zamortyzowałabyś się w żaden sposób. Słyszałaś tylko odgłosy ciężkich butów swojego towarzysza. Gdzieś obok przemykał cały ten zgiełk,gwar ulicy. Nagle poczułaś,jak ktoś zaczyna prowadzić cię pod ramię.
-Kpisz sobie?-odezwał się dobrze ci znany,rozbawiony baryton.
-Co?-potrząsnęłaś głową,w ruch wprawiając kosmyki swoich włosów,delikatnie unoszone wiatrem.
-Przecież on nie gryzie...-nawet nie spojrzałaś na Sehun'a,jednak oczami wyobraźni widziałaś,jak robi tę swoją zniecierpliwioną minę.
-Dobra...-powiedziałaś zrezygnowana. Nagle zatrzymałaś się. Zerknęłaś w kierunku samochodu,skąd oboje przyszliście.
-Jeśli teraz zaczniesz zapierać się rękami i nogami,to wniosę cię tam siłą.-chrząknął znacząco. Nie miałaś innego wyjścia. Musiałaś iść,choćbyś nawet nie zamieniła z D.O. ani jednego słowa. Straciłaś rezon. Sama już nie wiedziałaś,czy tak naprawdę chcesz go zobaczyć. Mimo wszystko twoje sumienie wędrowało do szpitala. Byłaś fanką EXO,a pierwsze z zadań takiej osoby,to wspieranie swojego idola. Zwłaszcza,że Kyungsoo był ci ulubieńcem. Bałaś się jego reakcji,gdy cię zobaczy. Obawiałaś się dosłownie wszystkiego związanego z Koreańczykiem. On jako jedyny nigdy nie okazywał sympatii dla twojej osoby. W zasadzie,nawet nie wiedziałaś,czy kojarzył,jak masz na imię. Te i wiele innych rzeczy sprawiło,że podczas dalszego spaceru już nie odezwałaś się ani słowem.
Powiedziałaś coś dopiero,gdy stałaś przed drzwiami do sali chłopaka. Nogi zaczęły ci się trząść,kiedy przekraczałaś granice oddziału. Teraz były niczym dwie osiki. Na plecach czułaś głaskającą je dłoń Sehuna,który przed odwiedzeniem D.O.,informował cię,jak masz się zachowywać. Twoim zdaniem zasady przebywania z Kyungsoo określono bardzo sztywno. Tak,jakby piosenkarz nigdy się nie uśmiechał,ani nawet nie mówił. Czy osoba,której operacja gardła się udała,zachowuje się w ten sposób? Chyba nie...
-[T.I.],słuchasz mnie?-rozmyślania przerwał ci głęboki głos przyjaciela.
-Tak.-uśmiechnęłaś się sztucznie.
-Żadnych wzmianek o chorobie.-zacisnął usta.
-Dlaczego?-uniosłaś brew.
-Po prostu.-lekceważąco pokręcił głową. Ręką sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki,którą założył tamtego dnia. Chwilę później w rękę wcisnął ci tabliczkę czekolady. Często widziałaś,jak D.O. ją pałaszował. To chyba jego ulubiona...
-Gotowa?-wyprostował się,dłonią łapiąc za klamkę.
-Bardziej już nie będę.-westchnęłaś i drzwi się otworzyły.
Pobyt chłopaka w szpitalu wyobrażałaś sobie zupełnie inaczej. Oczekiwałaś kroplówek,zapachu przeróżnych chemikaliów,czy chociażby pikania urządzeń. Plus,co najważniejsze,spodziewałaś się,że będzie go bolało. Widok.,który zastałaś,zaskoczył cię. I to w największym tego słowa znaczeniu. D.O. wcale nie był do niczego podpięty. Siedział na łóżku,czytając książkę. Pokój bardziej przypominał apartament w czterogwiazdkowym hotelu,niż szpitalną salę. Może to głupie,ale zazdrościłaś EXO,że kurowali się pośród takiego luksusu.
Zrobiłaś kilka kroków naprzód i przekroczyłaś próg. Usłyszałaś,jak Sehun zrobiwszy to samo,zatrzaskuje drzwi. Obrzucałaś wzrokiem każdy najmniejszy detal pomieszczenia. Twoje spojrzenie przykuła sterta listów oraz przeróżnych pakunków leżąca na podłodze w kącie. Zastanawiałaś się,czy ich fanki wiedzą,że Kyungsoo nawet nie przegląda prezentów od nich. Prychnąwszy cicho,zmieniłaś kierunek swojej trasy zwiedzania. Razem z Sehun'em skierowałaś się w stronę chłopaka.
-Cześć,D.O...-najmłodszy pogłaskał go po włosach na powitanie.
-Dlaczego ją tutaj przyprowadziłeś?-dopiero teraz odłożył książkę.-Przecież prosiłem...
-Przepraszam.-zajął miejsce siedzące obok hospitalizowanego.-Ona tak nalegała.
-Widać.-utkwił wzrok w czekoladzie,którą trzymałaś.
-Proszę.-podałaś mu ją,jak za dotknięciem magicznej różdżki.
-Chciała cię poznać.-Sehun uśmiechnął się.
-Dopiero teraz,gdy...-może ci się zdawało,ale w głosie pobrzmiewała mu nutka rozczarowania.
-Siadaj.-rozkazał twój przyjaciel,podsuwając krzesło stojące przy łóżku.
-Jak się czujesz?-zajęłaś miejsce i znacznie przysunęłaś się do materacu.
-To może ja zostawię was samych?-najmłodszy wstał. Natychmiast zręcznie znalazł się na końcu pokoju.
-Nie na długo...-burknął Kyungsoo. Oboje odprowadziliście Sehun'a wzrokiem.
Następne kilka minut było dla ciebie katorgą. Niezręczna cisza zapanowała na dobre i nic nie zwiastowało tego,że ktokolwiek się odezwie. Uratowała cię tabliczka czekolady,o której smak zapytałaś chłopaka. Tak zaczęliście rozmawiać. Z początku chłopak udzielał krótkich odpowiedzi. Osoba nieznająca go mogłaby pomyśleć,iż D.O. brakuje dobrych manier. Jednak później coś między wami pękło. Wtedy chłopak przypominał ci dziecko. Mówiliście do siebie spokojnie,ale ty przy każdym słowie przelewałaś na niego swoje niewypowiedziane uczucia. Nie powiedziałaś o tym ani zdania,lecz uświadomiłaś Kyungsoo,jak bardzo się martwiłaś,ile razy modliłaś się,żeby wydobrzał. Uśmiechałaś się,słuchając jego zabawnej opowieści,która przytrafiła mu się,gdy pewnego dnia wracał do domu z Sehun'em. Patrzyłaś Koreańczykowi w oczy i już nie dostrzegłaś ani kropelki chłodu między czekoladowymi tęczówkami. Gdy tłumaczył ci,dlaczego jeszcze nie otworzył prezentów od fanów,nie widziałaś go jako osoby mającej podług ciebie mieszane uczucia. Wtedy był D.O.,twoim ukochanym Do Kyung Soo.
Tamtego dnia twój czas płynął niesamowicie szybko. Miałaś wrażenie,że ledwo Sehun zostawił was samych,a za chwilę już musiałaś stamtąd iść,bo niebo zaczęło się ściemniać. Pożegnałaś się z hospitalizowanym,który poprosił cię,abyś odwiedzała go częściej. Bez wahania się zgodziłaś i pocałunkiem w czoło życzyłaś mu dobrej nocy.
Opuszczałaś szpital niemal biegiem. Doskonale wiedziałaś,że twój kot pewnie teraz umierał,gdyż zostawiłaś go samego pośród czterech ścian. Truchtem przemierzałaś drogę do windy. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Kiedy szłaś tędy z Sehun'em,korytarz świecił pustkami. Tylko gdzieniegdzie przemykały cicho pielęgniarki lub pojedynczy pacjenci spacerowali po oddziale. Mieliście tradycyjną swobodę przechodzenia,nikt nie utrudniał przemieszczania się.
Teraz dręczyły cię wątpliwości,czy to rzeczywiście ten sam hall. Niespokojnie wodziłaś wzrokiem od jednej twarzy do następnej. Całe piętro nasączone było ludźmi z kamerami oraz mikrofonami. Zatrzymałaś się,nie chcąc zakłócić kadru kobiecie mówiącej coś w obiektyw aparatu. Znałaś stamtąd prawie wszystkich,pracowali dla przeróżnych portali plotkarskich. Rzadko widywano ich podczas robienia zdjęć,czy kręcenia materiałów,bo przeważnie wyręczały ich nadgorliwe fanki. Ostatnio,gdy wszyscy poznali prawdę o tym,dlaczego D.O. nie występuje,każdy chciał się dostać na oddział laryngologii. Nie wpuszczano fanek,to była zasada numer jeden. Reporterzy musieli mieć specjalną przepustkę,chociaż mieli znikome szanse na porozmawianie z kimkolwiek. Mimo tego czułaś się,jakby dzisiaj panowała tutaj happy hour i dopuszczono by nawet mordercę...
Nagle poczułaś szarpnięcie za ramię. Gdybyś miała gorsze poczucie równowagi,pewnie przywaliłabyś o ziemię. Zamiast tego odwróciłaś się twarzą do "napastnika". Przed sobą zobaczyłaś drobną,skośnooką kobietę. Uśmiechała się życzliwie,jednak w jej oczach dostrzegłaś nutkę jadu kobry. Ledwie zdążyłaś otworzyć usta,żeby coś powiedzieć,a Koreanka chwyciła twój nadgarstek i odciągnęła cię nieco z pola widzenia pozostałych.
-Byłaś u Do Kyung Soo,prawda?-zaczęła półgłosem,upewniwszy się,że nikt nie może was podsłuchać.
-Tak.-wzruszyłaś ramionami.-Kim pani jest?
-Dwa tysiące wonów wystarczy?-ręką chciała sięgnąć do kieszeni. Nagle zawahała się. Pewnie dlatego,bo wybałuszyłaś oczy,które wtedy przypominały latające spodki. Z niedowierzaniem pokręciłaś głową.-Nie chcesz?
-Nie ma mowy...-złożyłaś ręce na piersi.
-Nawet nie wiesz,czego potrzebuję.-burknęła coraz mniej zadowolona dziennikarka.
-Więc o co chodzi?-nerwowo przestąpiłaś z nogi na nogę.
-Porozmawiasz ze mną?-uśmiechnęła się,nie do końca łagodnie.
-Dlaczego?-zrobiłaś krok w tył.
-Chciałabym wiedzieć,co tam u naszego kochanego Kyungsoo.-ponownie sięgnęła po plik banknotów,lecz powstrzymałaś ją jednym gestem.
-Nie pomogę,przykro mi.-poprawiłaś swoją torbę na ramieniu i ponownie zaczęłaś wędrówkę ku windzie.
-Zapłacę dwa razy tyle!-niemal natychmiastowo usłyszałaś znajomy głos za sobą. Później tylko szarpnięcie odwróciło cię twarzą do rozmówczyni.
-Nie.-powiedziałaś półgłosem.-Proszę mnie zostawić.
-Na pewno?-uniosła brew,a ty kiwnęłaś głową.-Jak chcesz...Weź to chociaż,gdybyś zmieniła zdanie.
Z kieszonki na piersi wydobyła wizytówkę,którą ci podała. Wcisnęłaś ją do jednej spośród skrytek w twojej kurtce. Miałaś tylko nadzieję,że wścibska kobieta się odczepi. Nawet przez chwilę nie pomyślałaś o tym,żeby ułatwić Koreance dziennikarskie zadanie. Kimkolwiek była,cokolwiek robiła,niech radzi sobie sama.
Dotarłaś do domu znacznie później,niż planowałaś. Niebo już dawno spowiło się ciemnością. Zastanawiałaś się,czy Sehun wrócił,by dotrzymać Kyungsoo towarzystwa. Nie chciałaś myśleć,że ciemnooki chociaż na moment miałby zostać sam. Polubiłaś go. Może nawet aż za bardzo. Jedna rozmowa zupełnie ci wystarczyła,zatraciłaś się w nim całkowicie. Pragnęłaś rozweselać chłopaka cały dzień. Łaknęłaś tego koreańskiego uśmiechu. D.O. był niczym słońce. Półtorej godziny wystarczyło mu,żeby doprowadzić zazwyczaj spokojną ciebie do nieokiełznanego rechotu mnóstwo razy. Po prostu Kyungsoo to czarujący facet. Tak niesamowity,że myśli o nim rozgrzewały cię przez całą drogę powrotną.
Od tego czasu odwiedzałaś chłopaka codziennie. Poznawaliście się coraz lepiej. Przynosiłaś ze sobą jego ulubione jedzenie,a on zaczął otwierać się,niczym rozszyfrowana księga. Znałaś powody całej afery,plotek na temat załamania Koreańczyka. Rzeczywiście był zdruzgotany. Jednak nie za sprawą przerwy od śpiewania. Wszyscy twierdzili,że bez obaw,pewnie znów będzie uświetniał koncerty EXO. Ale mimo wszystko D.O. zwierzył ci się,iż tak właściwie nie wie,czy wróci do pełni sił wokalnych. Dlatego bał się każdej kontroli lekarskiej. Obawiał się zamknąć oczy,bo gdy tak robił,widział twarze wszystkich zawiedzionych z jego powodu osób. Pocieszałaś go,kiedy smutny mówił,jak bardzo kiepsko się czuje,ponieważ nie dał im najlepszego. Tak dobrego,żeby ich zadowolić. Wokalnego pokazu sztucznych ogni.
Każdy dzień również przyprawiał cię o załamanie. Chciałaś mu pomóc. Sprawić,by Kyungsoo uśmiechnął się chociaż na chwilę. Cała sprawa zostawiła ślad między przyjaźnią twoją,a Sehun'a. Nie potrafiłaś wyrzucić D.O. z głowy,więc jedyne,co mogłaś zrobić,to rozmowa. Chłopak przewijał się poprzez słowa,które wypowiadaliście ty i najmłodszy. Krzywdziłaś go. Tak bardzo jego bolało. Ale jak mogłaś skupić się na swoim przyjacielu,gdy ukochanemu chłopakowi działa się krzywda?
-Już jestem.-powiedziałaś półgłosem,podchodząc do łóżka Koreańczyka.
-Hej.-uśmiechnął się,po czym wyciągnął ręce,żeby cię przytulić. Padłszy mu w ramiona,zaciągałaś się zapachem jabłkowego szamponu.
-Przyniosłam ci ulubioną czekoladę.-wyszeptałaś.
-Wiesz przecież,że nie chodzi mi o prezenty.-odsunął się na długość wyciągniętych ramion.
-Wiem.-spojrzałaś mu w oczy i odgarnęłaś włosy uporczywie do nich wpadające.-Musisz nabierać sił.
-Przecież to robię.-przygryzł dolną wargę. Usiadłaś na skraju łóżka,ciągle trzymając go za ręce.
-To nie takie proste,rozumiem.-pokręciłaś głową ze śmiechem.
-Jest banalnie łatwe.-zaśmiał się.-Tylko bądź przy mnie. Taki mały bonus,o który proszę.dobrze?
-Jasne.-czule pogłaskałaś Kyungsoo po wierzchu dłoni.-Ale wiesz,to...
Chłopak przerwał ci w zasadzie tylko jednym ruchem. Mgnienie oka wystarczyło,żeby pokonał dzielące was centymetry,a następnie musnął swoimi wargami twoje. Z początku obdarzył ci usta kilkoma krótkimi pocałunkami,jednak później zamieniał je na znacznie dłuższe. Nie opierałaś się,przecież bardzo tego pragnęłaś. Każda fanka chciałaby przeżyć coś takiego ze swoim idolem. Stop. Kyungsoo już nie był tylko twoim ulubieńcem spośród EXO. Teraz już traktowałaś go,jak ukochanego chłopaka,z którym właśnie przeżywałaś najlepsze chwile swojego życia...
Dzień,gdy D.O. cię pocałował zdecydowanie należał do najlepszych. Wtedy po raz pierwszy poczułaś,że jesteś mu potrzebna. Oczami wyobraźni widziałaś jedność,co przepływała pomiędzy wami. I chociaż nie byliście parą,wiedziałaś,iż to nie tylko przyjaźń. Dla niego mogłaś znieść wszystko. Właściwie,już wytrzymywałaś wiele. Uporczywa reporterka nie dawała ci spokoju,zaniedbałaś przyjaciół,a najgorsze przed tobą. Bo Sehun'a też jakby nie było...
Mknęłaś korytarzami szpitala,niczym nimfa pośród bratnich leśnych zwierzątek. Ten dzień wyznaczał coś zupełnie nowego. Bowiem mijał miesiąc,odkąd zaczęłaś odwiedzać Kyungsoo. Cztery tygodnie,które zmieniły wszystko. Błądziłaś wzrokiem między numerami sal dla pacjentów,szukając ukochanej dziewiętnastki,gdzie leżał Koreańczyk. Finalnie skręciłaś w prawo na końcu korytarza i twoim oczom ukazały się drzwi z upragnioną liczbą. Szybko pokonałaś dystans dzielący cię od pomieszczenia,po czym bez zastanowienia pchnęłaś za klamkę.
-Hej,Kyungsoo.-zamknąwszy wrota,tanecznym krokiem podbiegłaś do chłopaka. Przelotnie ucałowałaś jego wargi,wydobywając z kieszeni kurtki tabliczkę ukochanej czekolady Koreańczyka. Nawet nie zauważyłaś,gdy dawno otrzymana wizytówka reporterki wyleciała na podłogę. Kartonik cicho spoczął między odmętami kremowego linoleum.
-Słoneczko,jak tak dalej pójdzie,to znienawidzę moje ulubione słodycze.-uroczo przewrócił oczami.-Chcesz tego?
-Nie.-uśmiechnęłaś się i usiadłaś na łóżku naprzeciwko chłopaka. Musnęłaś wargami jego czoło. Mogło ci się wydawać,ale miał podwyższoną temperaturę ciała.-Masz gorączkę?
-Poczułbym.-splótł twoje palce razem ze swoimi.
-Dziwnie ciepłe czoło...-zmartwiona,przygryzłaś wargę.-Zawołać kogoś?
-Nie trzeba.-podniósł wasze złączone dłonie do ust.-Mój dzisiejszy dzień nie był najlepszy...
-Dlaczego?-pogłaskałaś go po policzku,na co Kyungsoo nieco się rozpogodził.
-Dowiesz się jutro z gazet.-prychnął cicho.
-D.O...-wykrzywiłaś usta w teatralną podkówkę.
-[T.I.],nie...-przycisnął wargi do czubka twojego nosa.-Nie przejmuj się.
-Masz gorączkę.-powiedziałaś zdecydowanie.
-I tylko o to chodzi?-rozbawiony uniósł brew.
-Tak.-nadąwszy policzki,głośno wypuściłaś z nich powietrze.
-Będzie ci lepiej,jak zmierzę sobie temperaturę?-uśmiechnął się.
-Jasne.-zacisnęłaś wargi,tworząc pojedynczą linię nad brodą.
-Jesteś taka śliczna,gdy tak robisz.-zaśmiał się promiennie. Miałaś wrażenie,że ten piękny śmiech dosłownie odbija się od ścian.-Więc zgoda.
-To iść po pielęgniarkę?-zapytałaś w nadziei.
-Nie.-pokręcił głową.-Jedna z nich zostawiła termometr gdzieś tutaj na wszelki wypadek.
Kyungsoo wychylił się poza granice łóżka,by poszukać elektronicznego urządzenia i nagle znieruchomiał. Natychmiast puścił twoją rękę,po czym zakrył usta dłonią. Nie miałaś pojęcia,co zobaczył,ale jego reakcja mówiła wszystko. Zszokowanym spojrzeniem mierzył znalezisko. Spróbował dosięgnąć je dłonią,jednak na marne. Wstałaś z materacu,żeby pomóc mu podnieść tę rzecz,ale natychmiast zatrzymałaś się. Chłopak wziął granatową wizytówkę do ręki. Starannie obrócił ją w palcach.
-Co to jest?-miałaś wrażenie,że świdrował cię wzrokiem.-To twoje?
-Oddaj mi...-wyciągnęłaś dłoń.-Teraz.
-Co to jest?-powtórzył pytanie i również wstał.
-Wizytówka.-odgarnęłaś włosy opadające ci na oczy.
-Nie wiem,jestem ślepy.-zakpił.-Skąd ją masz?
-Dostałam.-przerażona,zrobiłaś krok do tyłu.-Od niej...
-Masz jeszcze czelność tutaj być?-zmierzył cię spojrzeniem ze wstrętem.
-O co chodzi,Kyungsoo?-chciałaś go objąć,jednak odsunął się.
-Nie wiesz,co jest grane?-powiedział z obrzydzeniem.-To chodź,księżniczko. Pokażę ci.
-Tak.-pokiwałaś głową. D.O. agresywnie złapał cię za nadgarstek i pociągnął w kierunku małego stolika stojącego pod oknem. Pchnął twoją drobną sylwetkę na krzesło. Skrzywiłaś się,boleśnie czując,jak metalowe pręty oparcia wbijają ci się w plecy. Nie rozumiałaś,co to wszystko ma znaczyć. Dlaczego Kyungsoo nagle zachowywał się jak tyran?
-Panienka raczy rzucić okiem.-jego kpiny kaleczyły każdą pojedynczą komórkę sympatii,którą darzyłaś chłopaka. Wziął w dłonie tablet leżący na blacie i odblokował go. Wepchnął ci urządzenie do rąk. Ujrzałaś fragment najpopularniejszej koreańskiej plotkarskiej strony internetowej. Od razu przed oczy "rzucił się" nagłówek. Był to cytat głoszący: "Tak naprawdę nie wiem,czy będę mógł śpiewać tak,jak dawniej". Pod spodem zamieszczono dalszy tekst oraz zdjęcie uśmiechniętego Kyungsoo. D.O. w ten sposób powiedział ci o swoich obawach. Przyjrzałaś się nazwisku autora,widniejącemu na samym końcu. Nie zdążyłaś go rozpoznać,bo chłopak wyrwał tablet z twoich rąk.
-Artykuł zamieściła ta oto pani...-ze złością rzucił wizytówkę w przeciwny kąt pokoju.-Jest też mowa o anonimowym źródle...
-Ty chyba nie myślisz,że ja...-zszokowana,zakryłaś usta dłonią.
-[T.I.],przepraszam...-uśmiechnął się drwiąco.-Przepraszam,bo kazałem ci czekać na te informacje tak długo. Ale nie martw się,zapewne już kupiłaś sobie coś za pieniądze,które od niej dostałaś. Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia,byłabyś świetną reporterką,tak jak ona.
-D.O.,proszę.-wstałaś,rozpaczliwie błagając. Chciałaś do niego podejść,wytłumaczyć mu wszystko,jednak rozpacz w oczach chłopaka wiązała tobie ręce.
-Daj mi spokój już.-żal,jakim przepełniony był jego głos wbijał ci tysiące ostrzy w plecy.-Zabieraj swoje słodycze,książki,opowiastki,a szczególnie to weź wspomnienia. Idź,naprawdę.
-Do Kyung Soo!-wrzasnęłaś do chłopaka odwróconego tyłem.-Proszę cię...
-Czego jeszcze ode mnie chcesz?!-gwałtownie stanął twarzą w twoim kierunku. Jego tęczówki błysnęły łzami.-Więcej informacji?! Na nową parę butów?!
-Zraniłeś swoją dziewczynę,wiesz?!-wydarłaś się. Teraz mogłaś już tylko czekać,aż cały oddział się zleci.
-Może...Ale nie tak bardzo,jak ty skrzywdziłaś mnie...-spojrzał na ciebie smutno.-Moja dziewczyna nie zachowałaby się w ten sposób...
-Cześć,Kyungsoo...-zrobiłaś kilka kroków do wyjścia i opuściłaś pomieszczenie,trzaskając drzwiami.
Usiadłaś na tylne siedzenie taksówki,targana spazmatycznym płaczem. Podałaś adres docelowy kierowcy i spoczęłaś oparta o szybę. Właściwie,to nie rozumiałaś,co przed chwilą się stało. Jedynie dotarło do ciebie,że już pewnie nigdy nie porozmawiasz z osobą,którą kochałaś nad życie. Nie będzie ci dane jej rozweselić przez jedną,głupią wizytówkę,co,nie wiadomo kiedy,wypadła z kieszeni twojej kurtki. Myśli skupiłaś wokół jadowitej kobiety. Z początku uważałaś ją za niegroźną,bo przecież ona nie mogła nic zrobić przypadkowej dziewczynie. Byłaś niewinna. Lecz kto uwierzy jednemu na wielu?
Zapłaciłaś taksówkarzowi i wypadłaś na chodnik. Pędem ruszyłaś ku furtce,nie zważając na wszelkie przeszkody pozostawione wśród płyt podjazdu. Szybko pokonawszy ganek,wściekle zaczęłaś pukać do drzwi. Nie obchodziło cię to,czy ten ktoś już śpi,czy uprawia seks,czy nawet uczy się. Miał otworzyć,natychmiast. Nie minęło dużo czasu,a zostałaś wpuszczona. Niemal się dusząc,wpadłaś do mieszkania. Kopniakiem zatrzasnęłaś drzwi.
-Co jest?-zawołał chłopak ubrany w same bokserki na widok łez wielkości piłek baseball'owych błądzących po twoich policzkach.
-Sehunnie!-szczelnie przylgnęłaś do jego torsu. Później czułaś już tylko,jak zanosi cię na piętro i układa wśród kołdry oraz stosu poduszek. Stęskniona ciepła ciała przyjaciela,wtuliłaś się w niego. Zasnęłaś szybko,chociaż dla ciebie to trwało wiekami.
Przepłakałaś całą tamtą noc. Późniejsze dni były katorgą. Budziłaś się z pętlą zaciśniętą wokół gardła. Przez sen krzyczałaś. Lepsze dni przywoływały tylko wymawianie imienia Kyungsoo. Sehun okazał się niesamowity. Nie zapytał ani razu. Jednak wydawało ci się,że i tak wiedział. Zbyt blisko trzymał się D.O.,żeby nie wiedzieć...Może nawet cieszył się z takiego obrotu spraw...
Najmłodszy uparcie przewracał kolejne strony w,jego zdaniem,najtrudniejszej książce świata. Co chwilę wypowiadał przekleństwa,jednak ty nawet nie słuchałaś. Leżałaś na swojej własnej kanapie i wzrokiem przebijałaś dzisiejszą datę kalendarzową. Koniec marca. Dzisiaj Kyungsoo wychodził ze szpitala. Pewnie już był w domu. Chciałabyś móc się z nim spotkać,jednak wiedziałaś,że nie powinnaś robić nic wbrew chłopakowi. Tym bardziej,jeśli ten mężczyzna cię nienawidził. Niecierpliwie tupałaś nogą,wtórując metronomowi stojącemu na stoliku do kawy.
Gdy już wychodziłaś z siebie,nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko rzuciłaś się,żeby otworzyć. Tak bardzo korciło twój umysł,żeby spławić tę osobę. Znalazłszy się przy wyjściu,zapięłaś bluzę dla ochrony przed zimnem i przekręciłaś zamek. Nacisnęłaś klamkę.
-Kyungsoo!-wydarłaś się. Rzuciłaś się chłopakowi w ramiona. Przylgnęłaś do niego całym ciałem. Już nie obchodziło cię,co powiedzieliście sobie nawzajem. Najważniejsze,że był...
-Hej.-wyszeptał. Usłyszałaś jego piękny śmiech.
-Proszę,nie odpychaj mnie...-wplotłaś mu rękę we włosy.
-Nie zrobię tego,obiecuję.-poczułaś jego dłonie w talii.-Kocham cię,[T.I.].
-Wiesz,że to nie ja,prawda?-uśmiechnęłaś się.
-Wiem.-odsunął się,jednak złapał cię za ręce.-Przepraszam...
-To nieważne.-pokręciłaś głową.-Tęskniłam za tobą.
-Ja też...-przewrócił oczami.-Mam coś dla ciebie.
-Nie musiałeś...-powiedziałaś,przyglądając się,jak chłopak z kieszeni wyjmuje swoją ulubioną czekoladę.
-Pół ty i pół ja.-uśmiechnął się.
-Ale skoro,nie ja,to kto...-zaczęłaś,jednak przerwał ci ktoś jeszcze.
-Co ty tutaj robisz?-odezwał się głos za twoimi plecami.
-Sehun.-powiedział Kyungsoo i spuścił głowę w dół.
-O czym on mówi,Sehunnie?-niepewnie spojrzałaś na najmłodszego. Miał minę,jakby wymordował ci całą rodzinę. Przecież nie zrobił tego,żeby was rozdzielić. Wtedy w ogóle nie przedstawiałby ci D.O...
-[T.I.],ja chciałem cię mieć tylko dla siebie.-powiedział chłopak na swoją obronę.-Miałaś nigdy o mnie nie zapominać...
-To głupie.-zrobiłaś krok w bok,żeby być jak najdalej od obu.-Sprzedałeś przyjaciela mediom!
-Przepraszam,[T.I.]...-najmłodszy chciał cię złapać za rękę,jednak szybko wsunęłaś się do mieszkania.
-Przeproś Kyungsoo,a nie mnie.-powiedziałaś i krótko ucałowałaś D.O. w usta,a Sehunnie został pieszczotliwie potargany po włosach.
Wszystko wróciło do normy. Wbrew pozorom nie byłaś zła na żadnego z nich. Ta historia umocniła każdą pojedynczą więź,która była między wami. Od nowa uczyliście się zaufania do siebie. Jak dzieci stawiające pierwsze kroki...
Mam nadzieję, że zmienisz swoje nastawienie do tego scenariusza, bo wyszedł świetnie, tak realnie ^^ Cudo ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny :3
OdpowiedzUsuńJak możesz mysleć, że to jest chłam? ;o Jak dla mnie przedstawiłaś tu D.O z początku, tak jak ja go kiedyś postrzegałam, a potem taki jaki jest xD Lol nie jestem w stanie dobrze tego wytłumaczyć haha. Mi się podobał bardzo jak zawsze. Już się nie mogę doczekać tego scenariusza z Kai'em ^.^
OdpowiedzUsuńMiło, że postanowiłaś założyć gadu xD Więc zakładaj, a byśmy mogły sie jakoś zapoznać :3 W sumie to nie ukrywam mojego imienia, ale kiedyś tak na jedną stone wymyślilam sobie nick Nana ale to już długa historia i zostało to już wszedzie, a ujawnienie mojego imienia jakoś nie było dla mnie niczym ważnym i nigdy o tym nie pomyślałam. xD Tak czy inaczej, czekam na twoje gg i na kolejny scenariusz. Życze weny kochana <3
Jeszcze nie zdążyłam przeczytać wszystkich Twoich prac, ale na Kyungsoo czekałam z ogromną niecierpliwością. Bardzo go lubię, w jego zachowaniu jest coś, co przyciąga mnie do jego osoby. Ta tajemniczość, ta powściągliwość i te duże oczka...
OdpowiedzUsuńJednak przejdźmy już do scenariusza. Bardzo mi sie podobał. Szczególnie, że trzymało w napięciu, przy momencie kiedy czytałam, że D.O miał problemy ze swoim głosem. Naprawdę zaczęłam odczuwać strach, a później jak doszła ta akcja z dziennikarką. Jak ja nienawidze tych wszystkich portali plotkarskich... Ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło. :)
I nie powinnaś myśleć, że to chłam. Jest wręcz przeciwnie, co potwierdzam ja i czytelnicy, którzy wypowiedzieli się przede mną. Więc na następny raz, proszę tak nie pisać. ^^
Myślę, że założenie sobie gadu jest świetnym pomysłem, szczególnie że chciałabyś poznać bliżej niektóre osoby. A ja życze weny. <3
Po pierwsze bardzo chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Sehun, no może bez tej ostatniej akcji :3 nie wyobrażam sobie, że D.O. tak nagle mógłby stracić głos to najgorsze co mogłoby się stać. Gdy czytałam to i doszło do podania wizytówki od razu przeczuwałam, że coś z tym jest nie tak i czai sie pod tym podstęp. Myśle, że jak D.O zachowałabym się impulsywnie i również postąpiła jak on w tym scenariuszu. :) Z miłą chęcią czytałam każde zdanie jakie napisałaś <33 Życze weny do kolejnego dzieła ~~Lin Young ♥
OdpowiedzUsuńTak jak już przy wszystkich twoich pracach mogę napisać, że bardzo mi się podobało. :D Już wczoraj zabrałam się za czytanie tego scenariusza, ale dziś go skończyłam! :D Nie jestem dobra w pisaniu długich komentarzy. Pomimo tego, że na samym początku (kiedy poznałam exo) nie lubiłam D.O to teraz go uwielbiam <3 OS trzymał w napięciu i byłam ciekawa co się stanie dalej. Na sam koniec jak podsumowanie mogę napisać, że mi się podobało i czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na twoje następne dzieło.
OdpowiedzUsuńTak jak tu już piszę to przeczytaj: http://kpopowe-love.blogspot.com/2014/03/j-hope-nieudana-randka.html
(chyba, że już czytałaś) ~Rin
Nominowałam cię do Versatile Blogger Award <3 http://opowiadania-k-pop.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń