Uporczywie przetrzepywałaś szafę w poszukiwaniu jakichś,twoim zdaniem eleganckich,ubrań. Pewność,że robisz to tylko dla swojego chłopaka zmotywowała cię do przerzucenia kolejnego stosu garderoby. Trudno uwierzyć,że jeszcze niedawno byłaś na dużych zakupach. Przecież wśród tych łachmanów jak dotąd nie znalazłaś nic ciekawego...
Nagle poczułaś czyjeś ręce,oplatające się wokół twojej sylwetki. Westchnęłaś cicho,kiedy wywąchałaś zapach perfum tej osoby. Tak mógł pachnieć tylko Kai.
-Nie mam nic do ubrania...-wyjęczałaś.
-Możesz cały czas chodzić nago.-usłyszałaś chichot chłopaka w prawym uchu. Uśmiechnęłaś się na dźwięk najpiękniejszej melodii,jaką kiedykolwiek było dane ci poznać.
Kilkanaście miesięcy temu spotkałaś go po raz pierwszy. Szukałaś kogokolwiek,kto mógłby sprostać fantazjom,które chciałaś zrealizować. Zawsze marzyłaś o graffiti,zdobiącym dowolną ścianę zamieszkiwanej przez ciebie sypialni. Wystarczyło tylko ogłoszenie w lokalnej gazecie,a już znalazłaś kilkoro zainteresowanych zamienieniem twojego pokoju na artystyczne cudo. Kai'a poznałaś przypadkowo. Byłaś umówiona z potencjalnym wykonawcą,lecz długo nie mogłaś trafić pod wyznaczony adres. Pech chciał,że finalnie zgubiłaś się we własnym mieście. Właśnie zabierałaś się za wzywanie taksówki,gdy zobaczyłaś chłopaka. Majstrował coś przy bocznej ścianie budynku mieszkalnego stojącego nieopodal. Zdziwiłaś się,co ktokolwiek może robić tak wcześnie z elewacją kamienicy. Wokół było pełno ludzi. Niektórzy wyjeżdżali do pracy,inni cierpliwie prowadzali za ręce swoje uśmiechnięte pociechy. Miasto tętniło życiem,jednak ty stałaś,niczym skostniała. Przyglądałaś się zarysowi umięśnionych pleców nieznajomego i jego sprawnym dłoniom,które trzymały puszkę farby w sprayu. Przeszłaś na drugą stronę ulicy pod pretekstem spytania chłopaka o drogę. Zmniejszając dystans między wami,zauważyłaś,że co jakiś czas nerwowo przeczesuje okolicę wzrokiem. Jeszcze raz to zrobił. Teraz jednak spostrzegł twoją postać. Przez ułamek sekundy świdrował cię spojrzeniem,ale już po chwili naciągnął kaptur bluzy na głowę. Ponownie odwrócił się do ściany. Czekałaś,aż znów zacznie pracować,jednak on nawet nie drgnął. Zwolniłaś kroku. Chociaż nie znaliście się,już zdążyłaś go przestraszyć. Kątem oka zauważyłaś,jak kurczowo zaciska palce wokół puszki z farbą.
-Przepraszam?-odezwałaś się,gdy byłaś na tyle blisko,żeby nie musieć krzyczeć. Nie poruszył się. Mimo wszystko oczami wyobraźni widziałaś jego wargi poruszane rytmem niemych przekleństw. Ku twojemu zdziwieniu,nagle się wyprostował. Odwrócił się twarzą do ciebie,jednocześnie plecami zasłaniając swoje dzieło.
-Tylko naprawiam ściany.-zaczerwienione policzki chłopaka przeczyły wszystkiemu.
-Nie zamierzałam pytać.-uśmiechnęłaś się.-Pokażesz mi?
-Masz w pobliżu ponad setkę ludzi.-przewrócił oczami.-Zostaw mnie samego.
-Widziałam,że coś malujesz.-podeszłaś kilka kroków bliżej niego,dalej kontynuując swój wywód.-Chciałam zobaczyć...
-Po co?-jego oczy były ufne,a jednocześnie pewne tego,iż nie można nikomu ufać.-Pewnie masz obowiązki,wracaj do pracy.
-Szukam kogoś,kto by mi zrobił takie coś w pokoju.-błagalnie złożyłaś dłonie.
-To tyle teraz kosztuje rysunek na niewielkiej ścianie?-splótł ręce klatce piersiowej. Zauroczyło cię to,że czule przycisnął puszkę do serca.
-Trzy metry wysokości.-uniosłaś brwi,gdy dostrzegłaś jego wahanie.-A później pięć...
-Tyle możliwości...-tym razem to on się uśmiechnął.-Jasne. Jesteś zbyt piękna,żeby ci odmawiać.
-Pokażesz mi,co namalowałeś?-puściłaś komplement mimo uszu.
-Pewnie.-posłusznie się odsunął,ukazując pokaźnych rozmiarów głowę ryczącego lwa.
Tak zaczęła się wasza znajomość. Doczekałaś się najwspanialszej sztuki malarskiej znanej ludzkości na ścianie i zdobyłaś cudownego chłopaka. Wiedziałaś,że Kai bardzo cię kochał. Dowiadywałaś się tego codziennie,przyglądając się elewacjom budynków. To już nie był wandalizm,a artyzm uliczny. Tak przynajmniej twierdziłaś. Jednak która dziewczyna nie byłaby zadowolona,gdyby jej imię zdobiło wiele miejskich murów?
Za każdym razem oglądałaś jego dzieła jako pierwsza. Zawsze stresowałaś się,bo chłopak ściśle trzymał wszystko w tajemnicy. Identycznie zrobił tym razem. O fakcie,że zabiera cię do swoich rodziców powiedział dopiero dzień przed wyjazdem. Ogromnie chciałaś poznać kobietę,która stworzyła tak cudownego człowieka,jak Jongin, jednak wtedy miałaś ochotę go zamordować. Zostałaś skazana na ekstremalnie szybkie pakowanie i wybieranie ubrań z niemal pustej szafy. Finalnie wyjechaliście punktualnie,chociaż tradycyjnie wlokłaś się,ile wlezie.
Wepchnęłaś samą siebie za kierownicę,a chłopaka posadziłaś obok. Nie lubiłaś,gdy prowadził,bo zazwyczaj szybko się rozpraszał. Dzisiaj zrozumiałaś go całkowicie. Podczas drogi twój ukochany z każdą minutą zaczynał coraz bardziej się wiercić. Raz bawił się włosami,później posyłając ci jednoznaczne spojrzenia,które widziałaś setki razy. Kai był najzwyczajniej w świecie napalony,co skutecznie odciągało cię od kierownicy. Na początku jeszcze trzeźwo zerkałaś na wyświetlacz nawigacji samochodowej,jednak później czułaś już tylko dotyk rąk chłopaka,który cicho powarkując,głaskał twoje prawe przedramię.
Zanim dotarliście do domu rodziców Kai'a,nasłuchałaś się kilkudziesięciu minutowego monologu,co jeszcze długo po jego zakończeniu mącił ci w głowie. Z ust Jongin'a padło mnóstwo błagań o krótki postój,żebyście mogli ulżyć sobie nawzajem,kilka szczegółowych opisów rzeczy,którymi zamierzał cię obdarzyć,gdy tylko zostaniecie przez chwilę sami. Najpierw się opierałaś,ale później zaczynałaś się uśmiechać,cierpliwie głaskałaś go po policzkach,lecz czułaś,jak przyjemne dreszcze spływają ci wzdłuż całego ciała. Przecież to twój chłopak. Był najseksowniejszym facetem na ziemi. Tylko kamień nie poczułby nic,gdyby Kai szeptał mu takie rzeczy do ucha.
Rodzice Jongin'a przywitali cię bardzo ciepło. Jego mama okazała się kochaną osobą,a ojciec wyglądał,niczym przekalkowany Kim Jong In. Oboje byli,niby dwie krople wody. Dziwiłaś się,jak syn może być tak ogromnie podobny do taty. Mniejsza o to...
Czekała na was wyśmienita kolacja. Pani domu gotowała wyśmienicie. Nie mogłaś oderwać się od głównego tania,uwielbiałaś azjatycką kuchnię. Pewnie ta chwila trwałaby dłużej,gdyby nie chłopak,niewyżyty seksualnie nawet przy rodzicach. Przez całą wieczerzę dawał ci do zrozumienia,że w każdym momencie byłby gotów zerwać z ciebie ubranie. Niby przypadkiem głaskał twoje kolana,a później przenosił się na delikatne szczypanie ud. Kiedy przerywałaś mu jego poczynania,udawał niewiniątko. Mimo wszystko tylko trzy kwadranse wystarczyły Kai'owi,żeby pozbawić cię zmysłów. Aby się uratować,zaproponowałaś mamie Kai'a,że pomożesz jej pozmywać po kolacji.
-Łatwo nam poszło.-zaśmiała się kobieta,kiedy wycierałaś ostatni talerz.
-Rzeczywiście.-również się uśmiechnęłaś.
-Przed domem czeka mnóstwo narzeczonych Jonginnie'go.-obie zachichotałyście,lecz dopiero teraz usłyszałaś nieco przytłumione krzyki dziewczyn.-To niesamowite,ile dla niego robią.
-Tak,zawsze nie mogę się temu nadziwić.-wzruszyłaś ramionami.-Tak jest non stop,gdy przyjeżdża?
-Tak.-kobieta kiwnęła głową.
-Przykro mi.-zacisnęłaś usta.
-Przywykliśmy już.-znów się uśmiechnęła. Zachowywała się,jakby fanki jej nie przeszkadzały.-Poproszę Jongin'a,żeby zaniósł im ciasteczka.
-Na pewno się ucieszą.-przytaknęłaś. Kobieta odwróciła się,lecz stanęła wpół kroku. Znów spojrzała ci w twarz.
-[T.I.],jesteś z nim szczęśliwa?-jej oczy były usłane obawą,więc tylko się uśmiechnęłaś.
-Tak.-lekko zawstydzona,spuściłaś wzrok.-Jongin jest niesamowity.
-To świetnie.-zaśmiała się serdecznie.-Tak chciałam go wychować.
-Udało się.-pokiwałaś głową ze szczerym uznaniem.
-Dbaj o niego,dobrze?-zacisnęła usta,choć w ich kącikach majaczył uśmiech.
-Obiecuję,że będę.-kobieta właściwie poprosiła cię o coś,co już od dawna robiłaś.-Czy jest coś jeszcze do zrobienia?
-Mogłabyś jeszcze umyć brytfannę po ziemniakach.-potarła czoło dłonią.-Jeśli nie chcesz,nie musisz.
-Zrobię to.-uśmiechnęła się serdecznie.
-Kochana jesteś.-podeszła do ciebie i ucałowała w oba policzki.-Pójdę go poszukać.
Zadowolona,przyglądałaś się,jak kobieta opuszcza kuchnię. Głęboko miałaś nadzieję,że dostanie szoku,bo chłopak pewnie nie wytrzymał,a teraz w łazience wyzwala swoje seksualne potrzeby. To nie było do niego podobne,jednak doskonale wiedziałaś,że napalonemu Jongin'owi się nie odmawia.
Kończyłaś wycierać ścierką naczynie,gdy nagle poczułaś czyjeś wargi tuż przy szyi. Ręce tej osoby objęły cię w talii.
-Chodźmy na górę,proszę...-wyszeptał,delikatnie przygryzając płatek twojego ucha.
-Jestem zajęta.-odłożyłaś już suchą brytfannę obok zlewu.
-Nie jesteś.-miał ton rozkapryszonego dziecka,co ogromnie cię bawiło. Odwrócił cię twarzą do siebie.
-Kai,nie tutaj.-powiedziałaś,gdy pochylał się,żeby złączyć wasze wargi.
-To chodźmy.-oznajmił błagalnym tonem.-Tylko jedna rundka...Ewentualnie trzy...
-Idź do fanek.-wskazałaś głową w kierunku drzwi frontowych,za którymi grupka dziewczyn skandowała nazwisko chłopaka.
-Dobrze.-puścił cię,lecz po chwili jedna z jego rąk wylądowała na twoim policzku.-Wieczorem będziesz krzyczała moje imię głośniej niż one,chcesz?
Kiwnęłaś głową,a chłopak się uśmiechnął. Zawsze szczerzył się tym sposobem,gdy udawało mu się osiągnąć upragniony cel.
-Grzeczna dziewczynka.-musnął wargami twoje czoło. Skierował się ku drzwiom wejściowym,już po chwili znikając w ich cieniu. Oparłszy się o zlew,zastanawiałaś się,co tak naprawdę przed chwilą się wydarzyło i czy było prawdziwe. Myślałaś,że nigdy w życiu nie odważysz się na seks pośród czterech ścian należących do rodziców chłopaka. No właśnie,aż do teraz. Poklepałaś się po policzkach dla otrzeźwienia swojej świadomości. Przez następnych kilka minut stałaś,jak otępiała,żeby chwilę później udać się na piętro do przydzielonego ci pokoju.
Zrelaksowana,w samym ręczniku rzuciłaś się w odmęty materaca wygodnego łóżka. Zdecydowanie potrzebowałaś prysznica. Ciepła woda stłumiła twoje zmęczenie. Kai miał spać u siebie,więc mogłaś się nią rozkoszować,ile chciałaś. Jego rodzice byli przeciwni waszemu wspólnemu pokojowi,za co gorąco im dziękowałaś. Poniekąd rozumiałaś wszystko,przecież ty i Jongin nie byliście małżeństwem. A wpadka w postaci dziecka byłaby najgorszym,co mogłoby się wam teraz przydarzyć.
Dochodziła północ. Zamierzałaś położyć się spać,gdy usłyszałaś pukanie do drzwi. Zniecierpliwiona ruszyłaś się,żeby otworzyć,jednak po chwili uchyliły się same. Kai stąpał na palcach i tak też znalazł się w pomieszczeniu. Przekręciwszy klucz zamka,oparł się o ścianę naprzeciwko ciebie.
-Jongin,nie...-zaśmiałaś się,widząc jego zamiary.
-Musiałem odgrywać szopkę,że już grzecznie śpię.-uniósł brew.-Należy mi się nagroda.
-Ale jest już późno...-jęknęłaś.
-Nie będziemy nikomu przeszkadzać.-chłopak przygryzł wargę i w mgnieniu oka doskoczył do ciebie.
Momentalnie złączył wasze usta pocałunkiem. Jego ciało wypełniało każdą wolną szczelinę między tobą,a nim. Cicho jęknęłaś pod napływem rozkoszy. Kai smakował pastą do zębów,co tylko nakręcało cię coraz bardziej. Koreańczyk swoimi dłońmi pokonywał odcinek łączący twoje łopatki z pośladkami. Gdy już osiągał te drugie,delikatnie je ściskał,lub drapał paznokciami. Rozkoszując się tobą,wsunął ci koniuszek języka do ust. Wplotłaś mu rękę we włosy,a drugą ułożyłaś w tylnej kieszeni jego obcisłych jeansów. Kiedy chciałaś przenieść się na łóżko,chłopak zdecydowanie chwycił cię za nadgarstek.
-Nigdy nie staraj się nade mną dominować.-po tych słowach uśmiechnął się i jednym niespodziewanym szarpnięciem ręki pozbył się twojego ręcznika. Zawstydzona swoją nagością,zarumieniłaś się,chociaż miałaś na sobie jeszcze koronkowe figi. Chłopak tylko czule pogłaskał cię po włosach,a następnie ponownie przyssał się do twoich ust. Ostrożnie pchnął was na łóżko,delikatnie ssąc ci dolną wargę. Wygodnie ułożyłaś głowę na poduszce,gdy Jongin zjeżdżał pocałunkami wzdłuż szyi. Co jakiś czas zatrzymywał się na dłużej,żeby ozdobić cię kolejnym czerwonym śladem. Powoli przechodził do ramienia,lecz tylko po to,bo znów językiem wrócić w stronę obojczyków. Wydawałaś z siebie ciche jęki,które,sądząc po jego minie,satysfakcjonowały chłopaka. Zjechał nieco niżej. Wargami obdarzał przyjemnością twoje sutki. W tym samym czasie ręką niecierpliwie skubał krawędź koronkowej bielizny,którą miałaś na sobie. Złapawszy cię za ręce,umieścił ci je nad głową. To był znak,że zaczynał swoje przedstawienie. Jeszcze raz złączył wasze wargi namiętnym pocałunkiem. Twoje podniecenie brało górę. Z rozkoszy wiłaś się pod nim coraz bardziej,każda minuta przybliżała ci skalę do granicy szaleństwa. Oparłaś się na łokciach i podciągnęłaś jego szarą bluzę do góry. Chłopak bez wahania ją zdjął. Znów zaczął zjeżdżać ustami w dół,jednak tym razem ominął piersi,które tylko przelotnie musnął rękami. Językiem kreślił przeróżne wzory na twoim brzuchu,przeniósł się jeszcze niżej. Złożył dziesiątki pocałunków między pępkiem a podbrzuszem. Gdy w końcu dotarł do upragnionego celu,już nie było odwrotu. Szybko pozbawił cię bielizny i niemal natychmiast wsunął w ciebie dwa palce. Pisnęłaś cicho,czując jak jego dłoń stymuluje twój słaby punkt. Kai zawsze doprowadzał wszystko do końca,ale już teraz za każdym ruchem jego ręki wydawałaś z siebie coraz głośniejsze westchnienia. Gdy zatopił się językiem w twojej kobiecości,poczułaś,że już nie wytrzymasz,po prostu nie dasz rady. Albo dojdziesz teraz,albo oszalejesz. Coraz głośniej jęcząc,głaskałaś jego włosy,jednak doskonale wiedziałaś,musisz to przerwać. Podniosłaś się na łokciach na znak,iż teraz twoja kolej. Chciałaś mu robić tak dobrze,jak jeszcze nigdy w życiu. Dźwignęłaś się z pozycji leżącej,przyglądając się,jak chłopak oblizuje palce,które dopiero co cię pieściły. Jęknęłaś pod wpływem podniecenia i postanowiłaś przejść do rzeczy.
Pozbawiłaś go koszulki seksownie opinającej umięśniony tors. Przekręciłaś się tak,że teraz to ty siedziałaś na Jongin'ie okrakiem. Czułaś,jak jego nabrzmiały,uwięziony w bokserkach członek ociera się o twoją kobiecość. Chciałaś pochylić się,żeby kolejno musnąć mu wargami obojczyki i policzki,lecz chłopak powstrzymał cię jednym ruchem.
-[T.I.],czekałem cały dzień.-wyszeptał,patrząc ci w oczy.-Nie każ mi czekać dłużej.
-Chciałbyś.-zadziornie pokazałaś koniuszek języka,a on korzystając z okazji,przygryzłszy go,scalił wasze wargi kolejnym pocałunkiem. Mimo wszystko jednak spełniłaś jego prośbę. Chociaż chciałaś jeszcze trochę się z nim pobawić,posłusznie przeszłaś do bokserek. Zsunęłaś je,odsłaniając pokaźnego członka. Może to głupie,ale uwielbiałaś go tak samo,jak jego właściciela. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i wzięłaś penisa do ręki. Przesunęłaś kciukiem po główce,gdy usłyszałaś ciche sapnięcie. Zerknęłaś na Kai'a,który z rozkoszy zaciskał szczękę. Był wtedy taki seksowny. Kilka razy przesunęłaś ręką po całej długości członka,i tak już stojącego na baczność.
Nagle Jongin dźwignął się do pozycji siedzącej. Momentalnie przyciągnął cię do siebie,jednocześnie wchodząc w ciebie. Jęknęłaś,na co chłopak odnalazł twoje wargi. Całowaliście się bardzo czule,jakbyście jedli lunch na świeżym powietrzu,a nie uprawiali seks w domu jego rodziców. Właśnie tak się kochaliście,że czułaś się jak księżniczka. Wszystko było tak piękne,nieporównywalne z niczym innym. Kai ostrożnie poruszał się w tobie,co jakiś czas zwiększał tempo,bo oboje chcieliście więcej. Co jakiś czas obdarzał pocałunkami różne miejsca na twoim ciele. Sądząc po stęknięciach,które niemalże odbijały się od ścian,byliście już blisko końca. Jeszcze tylko kilka pchnięć i chłopak dosięgnął gwiazd,ty zaraz po nim. Nie jednocześnie,ale czułaś się,jakbyście wszystko przeżywali razem.
Zmęczona wtuliłaś się w niego. Gęsia skórka oplatała mu przedramiona. Uśmiechnęłaś się,dumna,że tak na niego działasz.
-No,to...-zaczął chłopak nieśmiało.-Pierwsza runda za nami.
-Przestań.-zaśmiałaś się. Złożyłaś krótki pocałunek na jego wargach.
-Ja jeszcze nie skończyłem.-przeniósł wasz ciężar ciała tak,że znalazł się nad tobą. Mierzył cię swoimi czekoladowymi oczami.
-Kocham cię.-wyszeptałaś,odgarniając mu włosy z czoła.
-Ja ciebie też.-uśmiechnął się.-Ale musisz zostać ukarana za ignorowanie mnie w samochodzie,przy stole i za tamto w kuchni...
-Nawet nie wiesz,co wtedy miałam w głowie...-westchnęłaś ze śmiechem.
-Co?-rozkosznie uniósł brew.
-Zaraz ci pokażę.-pogłaskałaś go po policzku i od nowa zajęliście się przeżywaniem tego jednego z wielu idealnych momentów.
Jak najwięcej takich opowiadań sobie życzę i czekam na +18 z resztą EXO. Bardzo podoba mi się to jak piszesz i wychodzi ci to coraz lepiej, chociaż od początku było cudnie :D Czekam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńCo ci sie tu nie podoba! Jestem oburzona tym, że tobie się on nie podoba :c Już to pisałam, ale napiszę jeszcze raz. Kocham twoje opowiadania! <3 To było coś niesamowitego Kochana masz tak wielki talent, że nie mogę wytrzymać bez czytania twoich prac. :** Czekam na kolejne. Weny kochana. Hwaiting! <3
OdpowiedzUsuńA co do maila to skoro o tym wspomniałas tu, to oto i mój mail :) : sung-nana@wp.pl :**
Muszę przyznać, że to jeden z lepszych scenariuszy +18, jakie do tej pory przeczytałam. + dochodzi do tego Kai. <3 I moim zdaniem, powinnaś być zadowolona z tego scenariusza w stu procentach.
OdpowiedzUsuńPoczekam z niecierpliwością na kolejne dzieła. Oraz standardowo życzę weny. :)
Swojego maila mogę z chęcią zostawić: kyane995@gmail.com :)
o kurcze... taka scena i to z Kai'em ^^ Bardzo fajnie piszesz +18, a scenariusz bardzo mi się podoba!!! Nie będę się rozpisywać, ale ja poproszę więcej takich scenariuszy, haha. ;3 Jestem bardzo ciekawa z kim będzie następny one shot. :)
OdpowiedzUsuń~Rin
Jejuuuuuniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *___* To był najlepszy +18 jaki w życiu czytałam, a do tego był z moim ukochanym biasem <3 <3 *___* Dziewczyno masz taki talent!
OdpowiedzUsuńWięcej takich scenariuszy!!
Weny ci życzę i Hwaiting!!! <3
Ps. Maila z chęcią zostawię :3 jaga415@gmail.com
Naprawdę Ci się nie podoba? To chyba ze mną jest coś nie tak, bo jestem jak najbardziej na taaak.!
OdpowiedzUsuńAjkshfjkhdskjfs....wspaniałe~~<3 Więcej takich proszę. :D
Życzę dużo, dużo weny.
OMG KAIIII <3
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNO JAK MYSLICZ ZE TO JEST ZLE NAPISANE, TO JA CIE CHYBA WALNE.......;___;
TO JEST BOSKIE !!!
Duuzo wiecej takich +18 z KAIEM <3
Wow to było super, no i jeszcze Kai. Strasznie chciała bym zobaczyć +18 Tao
OdpowiedzUsuń