czwartek, 21 listopada 2013

#3 Luhan


 Luhan był twoim przyjacielem od przedszkola. Nawet po tym,jak dołączył do EXO widywaliście się często,a jeśli nie mieliście czasu,żeby się spotkać pisaliście do siebie wiadomości lub godzinami rozmawialiście przez telefon. Byłaś dumna z jego sukcesów. Czasami wspominacie czasy,gdy byliście mali i razem śpiewaliście stare kawałki. Ogółem cała sytuacja ci odpowiadała. No,może z wyjątkiem tego,że za każdym razem,gdy Luhan przyjeżdżał,miał inny kolor włosów. Zawsze je lubiłaś,bałaś się do tego przyznać,ale obawiałaś się tego,iż z czasem się zniszczą.
 Kilka dni temu chłopak zadzwonił do ciebie. Znów ma na jakiś czas przyjechać do waszego miasta. Jak zwykle się ucieszyłaś,bo każda chwila spędzona z przyjacielem była dla ciebie złotem. Już nie mogłaś się doczekać rozmów twarzą w twarz,wspólnego wychodzenia,imprez. Właśnie przez to lubiłaś wakacje. Zawsze wtedy Luhan zostawał miesiąc,czy dwa.
 Czas oczekiwania minął ci szybko,ale nie obijałaś się. Kupiłaś sobie nowe ciuchy,po prostu chciałaś,żeby chłopak na twój widok zareagował tak,jak ty zawsze na jego. W dzień,gdy miał przyjechać,postanowiłaś,że odbierzesz go z lotniska. Trochę naczekałaś się przed terminalem,jednak finalnie pośród tłumu ludzi,pewnie pasażerów lotu z Seulu zobaczyłaś ukochaną twarz. Zdążyłaś zmierzyć go wzrokiem zanim on dostrzegł ciebie. Znów inny kolor włosów...Tym razem brzoskwiniowy. Mimo wszystko wyglądał lepiej niż w poprzednim...
 Nareszcie cię zauważył. Jego buzia gwałtownie się rozpromieniła i dosłownie przeskoczył pozostałe dwadzieścia metrów,które was dzieliły. Nawet nic nie powiedział,od razu chwycił twoją sylwetkę w ramiona. Pachniał jak zwykle,twoimi ulubionymi perfumami. Używał ich zawsze,więc wiązało się z nimi nieskończenie wiele cudownych wspomnień.
 -Cześć,malutka.-wyszeptał,nareszcie wypuszczając cię z objęć. Byłaś niewiele niższa od niego,ale nawet nie miałaś ochoty odbierać mu przyjemności z dokuczania ci.
 -Hej,Lu.-zachichotałaś. Chłopak zrobił jakieś dwa kroki do tyłu i zmierzył wzrokiem twoją sylwetkę. Po jakimś czasie uznałaś,że już skończysz,bo się uśmiechał,jednak bardziej do siebie niż do ciebie. Nie zważywszy na to,sięgnęłaś po jedną z jego toreb.
 -Nie,zostaw.-zadowolony pokręcił głową. Dopiero gdy przyjeżdżał,tak naprawdę uświadamiałaś sobie,jak bardzo go kochasz. Był twoim najlepszym przyjacielem od zawsze i teraz już nie wyobrażałaś sobie życia bez niego.
 W tajemnicy przed Luhanem na dzisiejszy dzień zaplanowałaś imprezę powitalną w twoim domu. Przyjdą wszyscy znajomi,po części sama chciałaś,żeby Koreańczyk ich poznał. Przygotowałaś jego ulubione potrawy,pragnęłaś stworzyć mu tutaj drugi dom,który przecież już kiedyś stworzyłaś...
 -Słuchasz mnie?-chłopak przywrócił cię na ziemię. Zmarszczył czoło,ale mimo wszystko się uśmiechał.
 -Nie...-zacisnęłaś usta.
 -Szkoda.-Luhan nieco się zasmucił.
 -Przepraszam,braciszku.-wzięłaś go pod ramię,a on na nowo uniósł kąciki ust do góry.
 -Mówiłem,że czuję się samotny w Seulu.-westchnął cicho.
 -Szczerze mówiąc,myślałam,że kogoś masz.-na dźwięk twoich własnych słów coś zakuło cię w sercu.
 Prawda była nieco bardziej skomplikowana. Kochałaś Luhana,owszem...Lecz nie jako brata. Nawet nie jak przyjaciela. Kochałaś go jako chłopaka,swojego chłopaka. Zrobiłabyś dla niego wszystko,włącznie z rzuceniem się pod pociąg. Czułaś się okropnie,gdy pisał ci o pięknych dziewczynach,które mijał na ulicy. Wiedziałaś,że też kocha tak samo,jak ty...Jednak kłopot w tym,że nie ciebie...
 -Od dawna nie miałem.-uśmiechnęłaś,żeby go trochę pocieszyć.-Ale pracuję nad tym.
 -Musisz się określić,kogo szukasz.-odparłaś niby obojętnie.-Wiedzieć,jaka chcesz,żeby ona była...
 -Jestem już zakochany.-przewrócił oczami.-Znaczy,nie zakochany...Po prostu kocham nad życie.
 -Kochanie nad życie nie jest po prostu.-zaśmiałaś się cicho.-Kochasz osobę nad życie i to wystarcza.
 -Dokładnie.
 Na tym temat ostatecznie się zakończył. Zaczęliście rozmawiać o wszystkim,po kolei. Złapaliście pierwszą lepszą taksówkę,po czym razem z Luhanem podjechałaś pod dom jego rodziny. Zaprosiłaś go do siebie na wieczór przy pożegnaniu. Szczęśliwa wróciłaś do swojego domu,ale wiele rzeczy cię niepokoiło...Twoja miłość wolała kogoś innego,to było niesprawiedliwe. Miałaś ochotę śmiać się,płakać i rzucać przedmiotami jednocześnie. To uczucie nie opuszczało cię aż do samego wieczora. Zapomniałaś o sprawie dopiero,gdy zaczęłaś się szykować. Ubrałaś przepiękną sukienkę,a włosom pozwoliłaś swobodnie opaść na plecy. Nakryłaś do stołu,puściłaś muzykę,pozapalałaś wszystkie świece. Nawet dom wyglądał świetnie.
 Wkrótce zaczęli się schodzić goście,specjalnie kazałaś Luhanowi przyjechać kwadrans później. Grzecznie witałaś wszystkich,ale mimo wszystko czekałaś tylko na jedną osobę. W końcu dał się słyszeć dzwonek do drzwi. Szybko pokonałaś niewielką odległość dzielącą cię od nich i go wpuściłaś. Gdy wysiadał z taksówki kazałaś mu ubrać się elegancko,więc nie zdziwiłaś się na widok chłopaka w smokingu. Ty zaniemówiłaś na jego widok,a on na twój. Jeszcze nigdy nie widziałaś go tak osłupiałego. Lekko skrępowana przedstawiłaś go znajomym.
 Impreza trwała,wszyscy bawili się świetnie,a ty nie odstępowałaś Luhana na krok. Cały czas rozmawialiście,przy czym chłopak nie spuszczał z ciebie wzroku. Lecz jakiś czas później to on zaczął zostawiać cię samą... Zaczęłaś zauważać,że twoja znajoma wpadła mu w oko. Była naprawdę fajna,ale była już z każdym,kogo znałaś. Nie chciałaś,aby jedyna osoba,na której zależy ci najmocniej na świecie należała tylko do ozdabiania czyjejś półki z miłosnymi trofeami.
 Pod koniec imprezy miałaś już dosyć patrzenia na to,jak flirtowała z nim,a on łapał ją w pasie,gdy szli się czegoś napić. Myślałaś,żeby lepiej się pilnowała,bo była w ramionach całego twojego świata. Nie bawiłaś się dobrze,miałaś wrażenie,że to najgorsze spotkanie towarzyskie w dziejach historii. Nawet nie miałaś ochoty z nikim rozmawiać,a tym bardziej z Luhanem.
 Chcąc sobie zrobić coś do picia,poszłaś do pustej kuchni,niestety sąsiadującej z salonem,w którym bawiło się prawie całe towarzystwo,chłopak i jego towarzyszka również. Nalawszy sobie soku porzeczkowego,zaczęłaś się im przyglądać. Nawet nie zauważyłaś,gdy Koreańczyk również utkwił w tobie swój wzrok. Byłaś zbyt zajęta porównywaniem siebie z nią. Ciemne włosy kontra jasne włosy,figura gruszki kontra talia osy. Przez chwilę zerknęłaś na Luhana i natychmiast spłonęłaś rumieńcem. Nerwowo mu pomachałaś,po czym wyszłaś,z całego serca pragnąc wyjść na dwór.
 Niemal wybiegłaś przez drzwi wejściowe do ogrodu. Mieściło się tam oczko wodne,nad którym uwielbiałaś przesiadywać. Teraz wydawało ci się zbyt zatłoczone,chociaż nie było tam nikogo. Lekko zmęczona usiadłaś na ławce,niegdyś zamontowanej przez twojego tatę. Ukryłaś twarz w dłoniach i nasłuchiwałaś,czy przypadkiem ktoś nie idzie tutaj,by zburzyć tak kochaną przez ciebie samotność. Po chwili jednak rozległy się kroki,które z chwili na chwilę stawały się coraz głośniejsze. Nie obdarzyłaś tej osoby spojrzeniem nawet,gdy żwirowe podłoże wokół oczka zaczęło szeleścić.
 -Hej...-odezwał się tak dobrze ci znany męski głos. Nie odpowiedziałaś,ale podniosłaś głowę. Tym razem Luhan był bez swojej towarzyszki,a jego mina wyrażała niemalże panikę.-Co się stało?
 -Nic.-odparłaś bez zastanowienia.
 -(T.I.),zawsze jest nic. Potem będziesz sama,płacząca. Ja nawet nie będę o tym wiedział.-usiadł obok ciebie.
 -Mój przyjaciel mnie zostawił,pasuje?-lekko zdenerwowana potarłaś czoło.-To miał być nasz wieczór,nasza impreza,ale znalazł sobie lepszych znajomych.
 -Ej,przepraszam...-zsunął się z ławki,ukląkł przed tobą na jedno kolano i złapał cię za ręce.-Nie chciałem...
 -Co z tego,że przepraszasz,jak wrócimy do środka,gdzie pewnie znowu zrobisz to samo,Luhan?-potrząsnęłaś głową.-Nie tylko kolor twoich włosów się zmienia,ty też...
 -Nie zmieniam się...-mocniej ścisnął wasze splecione dłonie.-Tak bardzo nie chciałem się denerwować przy osobie,którą kocham.
 -Znasz ją dopiero od dwóch godzin!-delikatnie podniosłaś głos.-Jeśli poczułeś miłość po takim czasie,to musisz być szalony!
 -Ja nie...-chciał się wytłumaczyć,ale mu przerwałaś.
 -Wiem,że to pewnie zniszczy naszą przyjaźń,ale Luhan,ja nie mam już siły...-westchnęłaś i uklęknęłaś przed nim tak,jak on przed tobą.
 -O co chodzi?-zmarszczył czoło.
 -Gdy cię nie było...Ja oglądałam wszystkie wywiady,słuchałam wszystkich piosenek,przeglądałam zdjęcia,często dzwoniłam,pamiętasz?-chłopak kiwnął głową bez słowa.-Chyba czuję do ciebie coś więcej,niż ty do mnie...Zawszę bardzo tęsknię za tobą,nasze rozmowy w ciągu dnia były dla nas najważniejsze,po prostu nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie wiem,co teraz zrobisz,spokojnie możesz iść,moje słowa przekreśliły wszystko,co między nami było...Po prostu kocham cię...Wiem,że masz coś przeciwko.
 -Nie mam...-po raz pierwszy od kilku chwil spojrzałaś mu w jego piękne oczy. Były załzawione,ale on się uśmiechał.-Tak bardzo nie mam nic przeciwko.
 W mgnieniu oka rozłączył wasze dłonie i swoje przesunął na twoje policzki. Nawet nie wahał się,żeby cię pocałować. Zawsze był taki,śmiały...Całował o niebo lepiej niż to sobie wyobrażałaś. Te usta kryły w sobie tak wiele pięknych tajemnic...
 -Czekaj,Luh...-powiedziałaś,odsuwając się od niego może na centymetr.-To nie może tak być...
 -Dlaczego?-iskierki szczęścia,które jeszcze chwilę temu widziałaś w jego oczach momentalnie wygasły.
 -Przecież ty mnie nie kochasz.-na dźwięk twoich słów Luhan się zaśmiał.-Aż takie zabawne?
 -Nie,po prostu musiałem cię pocałować,zanim...-urwał gwałtownie.
 -Zanim,co?-ciągle nie odrywając dłoni od kołnierzyka jego koszuli,uniosłaś brew.
 -Zanim powiedziałbym ci,że kocham cię już od ósmej klasy...-uśmiechnął się.-Zanim pogrążyłbym się i powiedział ci,że modliłem się,żeby Bóg zesłał mi jeśli nie ciebie,to kogoś takiego,jak ty.
 -A,ta dziewczyna?
 -Ty nigdy nie chciałaś o mnie zapomnieć?-zapytał retorycznie. Chciałaś,czasami cholernie chciałaś o nim zapomnieć.
 -Wiele razy płakałam przez ciebie,Luhan!-pogłaskałaś go po włosach.
 -Nigdy więcej,obiecuję...-pocałował cię w czubek nosa i delikatnie pomógł ci wstać.
 Śmiejąc się z powrotem usiedliście na ławce. Resztę wieczoru spędziliście tylko tam,tylko w swoim towarzystwie. Nie mogłaś przestać dziwić się,jaki przystojny był twój chłopak. A on śmiał się,bo nie wierzyłaś,że jesteś najpiękniejsza. Tak śmiały się tylko anioły...

1 komentarz:

  1. Matko! Usta Luhana *___* Już ja sobie wyobrażam jak on świetnie całuje i jeszcze ten jego zniewalający uśmiech. Rozpłynełam sie. :3

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie zachęcam do komentowania ;)